Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Monthly Archives: październik 2022

Mercedes Benz Klasa C All -Terrain 220 D 4Matic A/T: Bez kompromisów!

Modę na uterenowione kombi wprowadziło Volvo. Ich Cross Country debiutował w 1996 roku. Trend szybko podchwyciło Audi. Na uterenowione kombi Mercedesa musieliśmy poczekać nieco dłużej. Ale kiedy już zadebiutowało, konkurentów… wbiło w teren.



Nie będę rozpisywał się o różnicach pomiędzy Volvo, Audi i Mercedesem. Dziś o tym, co najlepszego ma do zaoferowania auto ze Stuttgartu. A ma całkiem sporo. Na początku jednak o tym, czym Klasa C All-Terrain nie jest. Otóż, nie jest autem stricte terenowym. Fakt, jest od swojego konwencjonalnego kuzyna zawieszona nieco wyżej, ma też stały napęd na 4, ale…



…, ale jest tylko wygodnym, wyżej zawieszonym kombi. Idealnie nadaje się na lekkie szutry, górskie drogi w drodze na narty i długie przeloty autostradami. Tak, Klasa C 220 D dostała pod maskę najlepszego diesla, jakim kiedykolwiek jeździłem. Jednak, zanim o silniku, słów kilka o kokpicie.



Otóż tytuł: bez kompromisów odnosi się zasadniczo do wnętrza auta. Tak, to jest Mercedes. I widać to po otwarciu drzwi. Bo przecież na narty też można szykownie i wygodnie. Że jest szykownie, nikogo chyba przekonywać nie musze. Deska i podszybie to designerska perfekcja. Dobór faktury, wzorów i kolorów bez zarzutu. Nie ma mowy o jakimkolwiek stylistycznym misz-masz. To zresztą widać na załączonych obrazkach. Mała dygresja: od kilku lat kokpity aut ze Stuttgartu są w mojej opinii najbardziej elegancki a zarazem najbardziej „homogenizowane”. Mercedes nie poszedł w pełną digitalizację obsługi swojego systemu inforozrywki. Są i owszem dwa ekrany, ale pod nimi cała klawiatura, którą sterujemy w zasadzie wszystkim. Do tego dochodzi gładzik na tunelu środkowym i dwa gładziki na kierownicy. Oczywiście, na kierownicy mamy też panel ze sterowaniem za pomocą przycisków. Innymi słowy, jest elegancko (w miarę) prosto i ergonomicznie.



Niestety, tego samego nie powiem o systemie inforozrywki. Mercedesowski MBUX ciągle się rozwija, ale chyba nie w tym kierunku. Jest równie czytelny jak hieroglify z grobowców faraonów egipskich. Bardziej zawiły mają tylko auta VAG. No cóż, Niemcy chyba tak mają i już. Na szczęście jest bezprzewodowy Apple Car Play lub Android Auto. To w pewnym stopniu ułatwia życie. Ja wiem, że zaraz odezwą się kierowcy Mercedesów, że to nie jest prawda, że system jest OK. Otóż, nie. Jeżdżąc swoim autem przyzwyczailiście się do infotainmentu. Ja, przesiadając się z auta do auta co kilka lub kilkanaście dni mam skale porównawczą. I naprawdę, MBUX jest (zbyt) skomplikowany i mało intuicyjny. Na pociesznie dodam, że ma naprawdę ładny interfejs.


Pojemność kokpitu Klasy C All-Terrain jest dokładnie taka sama jak standardowego kombi. Nawet tunel środkowy jest identyczny. A to oznacza, że cztery osoby pojadą samochodem bardzo wygodnie i w co najmniej miłym anturażu. Zazwyczaj w autach kompaktowych tylna kanapa nie dopieszcza tak pasażerów jak przednie fotele. Ta – dopieszcza. Jest idealnie wyprofilowana i pochylona. Do tego, tak zamontowana, że nawet osobniki o sporo ponadstandardowym wzroście nie będą odczuwały dyskomfortu. Dlaczego o tym wspominam? Otóż C All-Terrain to auto nie tylko na wypad za miasto na tak zwane łono natury. To idealny, wręcz genialny autostradowy pożeracz kilometrów. Pomimo (a może dzięki) podniesionemu nieco zawieszeniu Mercedes wprost płynie po równym. A na szutrach i niezbyt głębokich wertepach z gracją łyka kolejne kilometry nie informując kierowcy i pasażerów, że właśnie była dziura…



Nie tylko pasażerowie nie mogą utyskiwać na brak przestrzeni. Bagażnik uterenowionego kombi jest olbrzymi. W ustawieniu standardowym kufer pomieści prawie 500 litrów bagażu. Po położeniu oparcia kanapy pojemność przestrzeni bagażowej wzrasta do ponad 1500 litrów. I to jest blisko rekordu w klasie aut kompaktowych.



Pod maską wybór jednostek jest ograniczony do jednego, 204 konnego motoru benzynowego o pojemności 1,5 litra i dwulitrowego, 200 konnego diesla. Nam trafił się diesel. Do tego diesel dokonały! Dwulitrowa jednostka generuje 200 KM przy 4300 obrotach i 440 Nm. dostępnych w zakresie 1800 – 2800 obrotów. Skrzynia biegów – automatyczna przekazuje moc na obie osie.  Tak uzbrojone auto osiąga ponad 230 km/h a pierwsze 100 km/h po niespełna 8 sekundach. Nie moc i dynamika są jednak najmocniejszymi stronami motoru. Producent sugeruje, że średnie spalanie auta z takim silnikiem to 5,6 litra. Otóż…, nie! W teście średnie spalanie nie przekroczyło 5 litrów!!!  Nawet w cyklu miejskim auto nie pobierało więcej niż 5,5 litra.



Pomimo tego, że Klasa C All-Terrain nie jest offroaderem, ma większe zdolności terenowe niż moglibyśmy się spodziewać. Spora w tym zasługa sztywnego rozdziału momentu: 45 procent na oś przednią reszta – na tylną. Do tego predefiniowane ustawienie trybu jazdy offroad, które ma pomóc autu w bezpiecznym poruszaniu się w pofałdowanym terenie. A układ DSR (Downhill Speed Regulation) utrzymując stałą prędkość ułatwia zjazd ze wzniesienia zarówno do przodu jak i do tyłu! I to naprawdę działa!



Prowadzenie auta to czysta przyjemność. Zawieszenie i układ kierowniczy absolutnie bez zarzutu. Pomimo większego prześwitu Mercedes trzyma się drogi niczym przyklejony. W zakrętach, nawet tych ciasnych. A spory moment obrotowy pozwala kontemplować dynamiczną jazdę.



Test Klasy C All-Terrain skonstatuje krótko: to auto w zasadzie nie ma słabych stron. Owszem, narzekałem na MBUX, ale do niego można się przyzwyczaić. Reszta, to perfekcja. Ba, nawet cena nie wydaje się przestrzelona co Mercedesowi zdarza się niezbyt często. Czy zatem czegoś Mercedesowi bark? A i owszem, aut w salonach…

 Wady:

system MBUX

Zalety:

wygląd

prowadzenie

dynamiczna jednostka

nikłe spalanie

piękne i wygodne wnętrze

Podstawowe parametry techniczne:

Długość: 4751 mm

Szerokość: 1820 mm

Wysokość: 11454 mm

Rozstaw osi: 2865 mm

Pojemność bagażnika: 495/1510

Parametry silnika i przeniesienie napędu:

Silnik: benzynowy 1993 cm3

Maksymalna moc: 200 KM/4300 obr.

Maksymalny moment obrotowy: 440 Nm./1800-2800 obr.

Osiągi:

Prędkość maksymalna: 231 km/h

przyspieszanie 0-100 km/h: 7,8 s

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowane średnie spalanie: 5,6

W teście: od 4,9 do 5,8 l/100 km

Zbiornik paliwa: 40 l

Cena: od 220 000 złotych

 

Polska kluczowym rynkiem dla Brown-Forman International

Artykuł ma charakter wyłącznie informacyjny i nie zachęca do spożywania alkoholu zgodnie z ustawą o zachowaniu w trzeźwości

Marki Jack Daniel’s czy Finlandia Vodka to rozpoznawalne marki dla polskich konsumentów. Według badań CMR (2022) Jack Daniel’s Tennessee należy do 3 najczęściej kupowanych marek na rynku – wynika z danych opublikowanych przez magazyn Hurt i Detal. Tymczasem za tymi markami stoi mniej znana niż marki tych trunków amerykańska firma Brown-Forman Polska, która mocno stawia na rozwój kompetencji pracowniczych, promuje swoich menedżerów, zatrudnia uznanych specjalistów z rynku. Polska okazuje się być jednym z kluczowych rynków na świecie. Celem jest dynamiczny rozwój marek w segmencie premium i super premium.

Jak wynika z danych firmy Nielsen IQ, w 2020 roku wolumenowa sprzedaż whisky wzrosła o 15,3 proc. (r/r) a Polska jest bardzo atrakcyjnym rynkiem dla światowych producentów whiskey. Rozmiar i dynamika naszego rynku powodują, że Polska jest obecnie w pierwszej dziesiątce krajów najbardziej perspektywicznych dla rozwoju Brown-Forman, plasując się na 6 miejscu pod względem wielkości.

Brown-Forman Corporation działa obecnie na 170 rynkach na świecie, zatrudnia ponad 5.000 pracowników i jest największą, amerykańską firmą – producentem i dystrybutorem alkoholi na świecie pod względem wartości (IWSR 2021). Polska, obok Brazylii, Meksyku i Chile należy obecnie do największych rynków segmentu Emerging markets – wynika z najnowszego raportu Brown-Forman.

Od lewej: Bibianna Konieczna-Sano, Paweł Miziołowski i Filip Popławski

To może uzasadniać ostatnie awanse w strukturach firmy na polskim i międzynarodowym rynku. Po tym, jak przez ostatnie 3 lata Bibianna Konieczna-Sano pełniła obowiązki Dyrektora Generalnego Brown-Forman Polska, w październiku 2022 r. objęła stanowisko Wiceprezesa oraz Chief of Staff i Dyrektora Strategii, Dywizji Rynków Rozwijających Brown-Forman. Teraz Polka będzie odpowiadać za realizację strategii firmy na kilkudziesięciu rynkach Azji, Afryki oraz Ameryki Południowej.

Objęcie przez B. Konieczna-Sano nowego stanowiska jest kolejnym etapem realizacji jej ścieżki zawodowej w Brown-Forman.  Polka wejdzie w skład wąskiego gremium kierownictwa Dywizji Rynków Rozwijających amerykańskiej firmy, odpowiedzialnego za budowę i wdrożenie strategii rozwoju w tak ważnej dla Brown-Forman Dywizji.

– Moją ambicją jest poznawanie i rozwijanie nowych rynków i konsumentów, budowanie naszych marek, podkreślanie odpowiedzialnej konsumpcji, a także dalszy rozwój naszej efektywnej i zróżnicowanej organizacji – mówi Biba Konieczna-Sano.

Stanowisko Dyrektora Generalnego firmy Brown-Forman w Polsce, obejmuje Filip Popławski. Będzie odpowiadał za realizację strategii rozwoju firmy na polskim rynku. W ramach struktur organizacyjnych polskiej firmy, wspierany będzie przez zespół kierowniczy składający się z Beaty Mirowskiej (dyr. finansowy), Doroty Pałysiewicz (dyr. Human Resources) oraz nowego Dyrektora Marketingu, Pawła Miziołowskiego.

Rozpoczęcie współpracy z Pawłem Miziołowskim to dla amerykańskiej firmy bardzo ważny element strategii wzmacniania portfolio produktów segmentu premium należących do tej firmy. Miziołowski to laureat tytułu Dyrektora Marketingu Roku 2021, którego działania i realizowane kampanie wielokrotnie zdobywały bardzo wysokie oceny w branży. W ramach nowego stanowiska, Miziołowski odpowiedzialny będzie za tworzenie polityki marketingowej firmy w oparciu o jej długookresową strategię oraz budowanie komunikacji marek z portfolio Brown-Forman w Polsce, mi.in. Finlandia Vodka, Jack Daniel’s czy Woodford Reserve.

Brown-Forman Polska od wielu lat stawia na rozwój pracowników, konsekwentną budowę ścieżki kariery pracowników, którzy odnoszą sukcesy zawodowe w globalnych strukturach Brown-Forman International. Wielu naszych rodaków pełni odpowiedzialne i kierownicze funkcje. Są cenieni za umiejętności przywódcze, strategiczne myślenie oraz za osiągane wyniki, dzięki czemu zajmują coraz wyższe pozycje w organizacji. Wśród nich znajdują się Dorota Pałysiewicz – Dyrektor ds. HR na region Polska, Developing Europe & Iberia, Katarzyna Obuchowicz – prowadząca dział Corporate Affairs dla Europy Wschodniej, czy Agnieszka Przybyłek będąca Dyrektorem Zarządzającym Brown-Forman, odpowiedzialnym za rynki Włoch i krajów alpejskich.

Invista S.A. zmienia nazwę na New Tech Capital SA i realizuje inwestycję w biotechnologię

Porozumienie o współpracy z Advanced Diagnostic Equipment (ADE), firmą nowych technologii, która opracowała nowatorskie rozwiązanie dla cukrzyków – Diabetomat – to nowy kierunek rozwoju giełdowej firmy Invisty S.A., która od czerwca br. zmieniła nazwę na New Tech Capital S.A. Wspólnie z ADE, zarząd giełdowej firmy zamierza prowadzić prace nad pierwszym bezinwazyjnym alkomatem dla cukrzyków.

Urządzenie o roboczej nazwie Diabetomat przeszło etap testów i teraz planowana jest jego komercjalizacja.

Analizowaliśmy kilkanaście projektów, spośród których wybraliśmy polską firmę, najbardziej obiecującą i będącą w fazie wprowadzenia na rynek użytkowy – ujawnia Michał Gabrylewicz, prezes spółki New Tech Capital S.A.

Teraz giełdowa firma podpisuje umowę o współpracy partnerskiej, która w kolejnym etapie przewiduje zaangażowanie kapitałowe na poziomie 50 proc. udziałów w spółce celowej, współfinansowanie badań i komercjalizacji projektu. Środki na finansowanie projektu będą pochodzić ze sprzedanych nieruchomości oraz finansowania zewnętrznego. Diabetomat działaniem i wyglądem przypomina zwykły alkomat, ale mierzy w wydychanym powietrzu zawartość markerów cukrzycy i tym samym pozwala zdiagnozować poziom cukru organizmie analogicznie jak glukometr.

Badania nad bezinwazyjnymi metodami trwają od lat na całym świecie dla różnych chorób. Pomysłodawcami rewolucyjnego rozwiązania są naukowcy z krakowskiej uczelni – Akademii Górniczo Hutniczej im. Stanisława Staszica – dr hab. inż. Artur Rydosz prof. AGH oraz dr hab. inż. Konstanty Marszałek, prof. AGH.

Diabetomat mógłby zastąpić klasyczne pomiary stężenia cukru we krwi za pomocą wkłuć i być wykorzystywany zarówno w codziennym użytku diabetyków, jak i do badań przesiewowych, np. w szpitalach, szkołach i domach opieki, aby szybko i bezinwazyjnie móc zdiagnozować chorych. To rewolucyjne rozwiązanie na skalę świata – mówi dr hab. inż. Artur Rydosz, prof. Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Proces komercjalizacji trwa – spółka Advanced Diagnostic Equipment rozpoczęła proces certyfikacji medycznej dla diabetomatu. Certyfikat pozwoli wprowadzić urządzenie do procedur medycznych i znacząco podniesie jakość życia pacjentów z cukrzycą w szczególności dzieci i osób starszych. W opinii dr hab. inż. Artur Rydosza, postęp i rozwój elektroniki powodują, że wszelkie urządzenia stają się coraz tańsze, ale nie można zapominać o wysokich kosztach badań klinicznych. Stąd niezbędne jest wsparcie sponsorów lub inwestorów. Wstępne szacunki wskazują, że urządzenie powinno być w zasięgu portfela przeciętnego chorego.

Diabetomat może stać się rewolucją dla pacjentów
Diabetomat bazuje na pomiarach lotnych związków organicznych obecnych w wydychanym powietrzu, których koncentracja jest silnie zależna od poziomu glikemii w organizmie ludzkim, w szczególności u osób z cukrzycą. Urządzenie – na razie w formie prototypu – może stać się rewolucją i pozwolić na bezinwazyjne dokonywanie pomiarów – podkreślają autorzy projektu. Skala problemu jest ogromna – a statystyki nieubłagane.

Cukrzyca była bezpośrednią przyczyną zgonów u 6,7 miliona osób tylko w 2021 r – co 5 sekund na świecie umiera ktoś na skutek cukrzycy. Tylko w samych Stanach Zjednoczonych cukrzyca przynosi straty sięgające 966 bilionów dolarów i wg IDF koszty te wzrosną o 316% w ciągu najbliższych 15 lat, co pokazuje jak ważny jest to segment medycyny. Dodatkowo blisko 541 milionów osób żyje z zaburzeniami gospodarki cukrzycowej, co będzie skutkować kolejnym zachorowaniem na cukrzycą typu 2, a można byłoby to powstrzymać, gdyby istniało narzędzie do wydajnego testu przesiewowego w sposób całkowicie bezbolesny i bezinwazyjny – podkreśla dr hab. inż. Artur Rydosz.

Polka na szczycie globalnej korporacji. Awanse w Brown-Forman

Bibianna Konieczna-Sano, Dyrektor Generalny Brown-Forman Polska, od października 2022 r. objęła stanowisko Wiceprezesa oraz Chief of Staff i Dyrektora Strategii, Dywizji Rynków Rozwijających Brown-Forman odpowiadając za realizację strategii firmy na kilkudziesięciu rynkach Azji, Afryki oraz Ameryki Południowej. Filip Popławski został nowym Dyrektorem Generalnym firmy i zastąpił na tym stanowisku Bibiannę Konieczną-Sano. Z kolei Paweł Miziołowski został Dyrektorem Marketingu Brown-Forman Polska. W ramach nowego stanowiska, odpowiedzialny będzie za tworzenie polityki marketingowej firmy w oparciu o jej długookresową strategię, budowanie komunikacji oraz relacji wewnętrznych, współpracując z Katarzyną Obuchowicz, Dyrektorem ds. Corporate Affairs w regionie Europy.

Bibianna Konieczna – Sano

Objęcie przez B.Konieczna-Sano nowego stanowiska jest kolejnym etapem realizacji jej ścieżki zawodowej w Brown-Forman.  Polka wejdzie w skład wąskiego gremium kierownictwa Dywizji Rynków Rozwijających amerykańskiej firmy, odpowiedzialnego za budowę i wdrożenie strategii rozwoju w tak ważnej dla Brown-Forman Dywizji.

Brown-Forman International działa obecnie na 170 rynkach na świecie, zatrudnia ponad 5.000 pracowników i jest największą, amerykańską firmą – producentem i dystrybutorem alkoholi na świecie pod względem wartości (IWSR 2021).

Biba Konieczna-Sano w Brown-Forman pracuje od 20 lat. W tym czasie zajmowała różne stanowiska w organizacji firmy, m.in. dyrektora marketingu w Polsce, w krajach bałtyckich i Rosji. W 2011 roku przeprowadziła się do centrali firmy w Louisville, USA, gdzie została szefową sztabu prezesa ds. marketingu. W 2013 roku dołączyła do zespołu Ameryki Północnej jako dyrektor bourbonów i whisky, a w 2015 dołączyła do globalnego zespołu Jack’a Daniel’sa. 

W 2018 roku Biba Konieczna-Sano wróciła do Europy, aby objąć stanowisko dyrektora marketingu w nowo powstałym regionie Europejskim, z siedzibą w Amsterdamie. Już po roku (w 2019 r) objęła stanowisko prezesa firmy w Polsce. – Polska to jeden z najdynamiczniejszych rynków na świecie, na którym produkty Brown-Forman mają ugruntowaną pozycję. Co więcej, jesteśmy w trakcie procesu zmian gustów konsumenckich i popularności alkoholi segmentu premium – podkreślała obejmując stanowisko w Polsce. Teraz – po zaledwie 3 latach – awansowała do ścisłego grona dyrektorów Dywizji Rynków Rozwijających.

– Moją ambicją jest poznawanie i rozwijanie nowych rynków i konsumentów, budowanie naszych marek, podkreślanie odpowiedzialnej konsumpcji, a także dalszy rozwój naszej efektywnej i zróżnicowanej organizacji – mówi Biba Konieczna-Sano.

Biba Konieczna-Sano nie jest jedynym, polskim menedżerem, odnoszącym spektakularne sukcesy zawodowe w globalnych strukturach Brown-Forman International. Wielu naszych rodaków pełni odpowiedzialne i kierownicze funkcje. Są cenieni za umiejętności przywódcze, strategiczne myślenie oraz za osiągane wyniki, dzięki czemu zajmują coraz wyższe pozycje w organizacji. Wśród nich znajdują się Dorota Pałysiewicz – Dyrektor ds. HR na region Polska, Developing Europe & Iberia, Katarzyna Obuchowicz – prowadząca dział Corporate Affairs dla Europy Wschodniej, czy Agnieszka Przybyłek będąca Dyrektorem Zarządzającym Brown-Forman we Włoszech.

Filip Popławski

Filip Popławski będzie odpowiadał za realizację strategii rozwoju firmy na polskim rynku. W ramach struktur organizacyjnych polskiej firmy, wspierany będzie przez zespół kierowniczy składający się z Beaty Mirowskiej (dyr. finansowy), Doroty Pałysiewicz (dyr. Human Resources) oraz nowego Dyrektora Marketingu, Pawła Miziołowskiego.

Nowy dyrektor generalny ma ponad 24-letnie doświadczenie w branży sprzedażowej. Do Brown-Forman Polska dołączył w 2015 roku jako Dyrektor Sprzedaży na Polskę, wcześniej piastując stanowisko dyr. Sprzedaży w Mars Polska. W Brown-Forman był odpowiedzialny za kreowanie polityki sprzedażowej wszystkich marek znajdujących się w portfolio tego dystrybutora alkoholi mocnych z segmentu premium w Polsce a posiadającego takie marki jak Jack Daniel’s, Finlandia Vodka i Woodford Reserve. W ciągu 7 lat przyczynił się do 70 proc. wzrostu sprzedaży, co pozwoliło firmie utrzymać pozycję lidera wśród marek importowanych premium.

Paweł Miziołowski

Rozpoczęcie współpracy z Pawłem Miziołowskim to dla amerykańskiej firmy bardzo ważny element strategii wzmacniania portfolio produktów segmentu premium należących do tej firmy. Miziołowski to laureat Dyrektora Marketingu Roku 2021, którego działania i realizowane kampanie wielokrotnie zdobywały bardzo wysokie oceny w branży.

Miziołowski będzie kierował pracą zespołu marketingu brand managerów oraz realizację strategii komunikacji poszczególnych marek portfolio Brown-Forman w Polsce, mi.in. Finlandia Vodka, Jack Daniel’s, Southern Comfort, Chambord, Herradura, El Jimador i Woodford Reserve.

Paweł Miziołowski przed dołączeniem do zespołu Brown-Forman Polska, pracował przez 6 lat w Electrolux, gdzie koordynował procesy związane ze strategią marketingu, budową komunikacji marki, analizami rynkowymi, social media marketing, działaniami PR oraz sponsoringu jako istotnymi elementami wsparcia oraz zarządzania sprzedażą. Wcześniej związany z Johnson & Johnson na stanowisku CEE Brand manager OTC (m.in. nadzorował strategię marki Nicorette).

60 proc. wzrost ataków na Polskę. Co tydzień hakerzy uderzają w polskie firmy ponad 1600 razy

Hakerzy nie odpuszczają polskim firmom i administracji. Zaledwie w ciągu miesiąca hakerzy zwiększyli ilość ataków o 60 proc. – z 1033 do 1629 – alarmuje firma Check Point Research. Najczęściej wykrywanym zagrożeniem był infostealer Formbook. Najwięcej ataków przeprowadzanych jest obecnie na sektor użyteczności publicznej, który wyprzedził finanse i bankowość.

We wrześniu polskie firmy doświadczyły największego wzrostu oraz rekordowej ilości cyberataków w 2022 roku. W pierwszym tygodniu miesiąca było ich 1033 na pojedynczą organizację, a pod koniec września już 1629 – blisko 60 proc. więcej! Najczęstszym typem luki w zabezpieczeniach w Polsce jest – według analiz CHPR – zdalne wykonanie kodu, który dotyka 62% organizacji.

Cyberprzestępcy szczególnie upodobali sobie sektor użyteczności publicznej, który wyprzedził finanse i bankowość oraz sektor wojskowo-administracyjny. Polska infrastruktura krytyczna staje się obiektem zainteresowania cyberprzestępców od początku roku. Analitycy podkreślają, że wprawdzie Rosja od lat atakuje Ukrainę i inne państwa sąsiedzkie w sieci (np. wirus NotPetya w 2017 r.), ale tegoroczne próby są bardziej wyrafinowane i na szerszą skalę.

– Ataki w cyberprzestrzeni nie zaczęły się z chwilą rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Te ataki trwały już od wielu lat, a ich celem była również infrastruktura krytyczna – mówił Agencji Newseria Biznes Robert Kośla, członek Rady Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń, były dyrektor Departamentu Cyberbezpieczeństwa w KPRM.

Światowy potentat IT – Microsoft wskazuje, że wraz z tworzeniem się koalicji międzynarodowej z poparciem dla Ukrainy nasiliły się ataki Rosjan wymierzone w rządy państw sojuszniczych. Analitycy wykryli próby włamania do 128 organizacji w 42 krajach, również w Polsce. W 29% przypadków były one skuteczne. Najczęściej atakowano agencje rządowe, firmy z sektora IT, organizacje krytycznej infrastruktury, która jest kluczowa dla ciągłości funkcjonowania państwa. Cyberatak na kolej, placówki medyczne, bankowe czy wodociągi może grozić dotkliwym w skutkach paraliżem, powodując ogromne straty gospodarcze i finansowe, a nawet ofiary w ludziach.

Jak wskazują eksperci Check Point, ataki skierowane są w infrastrukturę wykorzystywaną w sieciach przesyłowych i przez operatów systemów energetycznych. Najlepszym przykładem był ubiegłoroczny atak na Colonial Pipeline w Stanach Zjednoczonych. Atak ransomware, którego celem było wyłudzenie okupu za odzyskanie dostępu do systemu zarządzania siecią przesyłową, spowodował wówczas duże problemy z dostępem do paliw.

W Polsce operatorzy i zespoły reagowania na incydenty naruszenia cyberbezpieczeństwa już od lat śledzą i wyciągają wnioski z przeprowadzonych przez Rosję cyberataków. Polski rząd (Premier RP) 6 października 2022 podpisał zarządzenie, które wprowadza drugi stopień alarmowy BRAVO, dotyczący infrastruktury energetycznej poza Polską. Zarządzenie będzie obowiązywało od 6 października do 30 listopada 2022 roku. Natomiast na terenie naszego kraju BRAVO obowiązuje już od 1 września. Wraz z drugim stopniem alarmowym na początku września br. wprowadzono trzeci stopień CHARLIE-CRP, który dotyczy bezpieczeństwa cybernetycznego

Ochrona infrastruktury krytycznej, w tym energetyki, przed cyberatakami obejmuje cały zestaw środków. Oprócz samych zabezpieczeń technicznych oraz oprogramowania, niezbędne jest stałe monitorowanie aktualnego stanu bezpieczeństwa, pozyskiwanie informacji o najnowszych zagrożeniach i śledzenie nowych metod ataków – podkreśla Wojciech Głażewski, dyrektor firmy Check Point Software w Polsce.

Ilość ataków średnio w ciągu 6 miesięcy na infrastrukturę krytyczną. Pod koniec wrześnie wzrosła do 1.600 tygodniowo Wzrost aktywności hakerów może być wiązany m.in. z wojną toczącą się za naszą wschodnią granicą i odbywającą się równolegle cyberwojną. Zdaniem analityków Check Point Research przyrost jest szczególnie widoczny w krajach Europy Wschodniej – nie tylko Ukrainy i Rosji, ale również Polski, Litwy i Rumunii. Wszystkie z tych krajów znajdują się wśród 25 najbardziej narażonych na ataki hakerskie.

Najprawdopodobniej nie jest przypadkowe to, że w zeszłym miesiącu w wielu krajach Europy Wschodniej zwiększyła się liczba zagrożeń. Praktycznie wszystkie organizacje są zagrożone i muszą przejść na strategię cyberbezpieczeństwa polegającą na zapobieganiu – komentuje Maya Horowitz, wiceprezes ds. badań w Check Point.

Zdaniem ekspertów Check Point Research we wrześniu najczęściej wykrywanymi rodzinami złośliwego oprogramowania były: infostealer Formbook, wykryty w 4,5 proc. wszystkich organizacji, trojan Emotet (3,6 proc.) oraz Snake Keylogger (2,2 proc.). Eksperci ostrzegają również przed złodziejem danych – Vidarem, który w ostatnich tygodniach stawał się coraz bardziej popularny, głównie za sprawą kampanii wykorzystującej fałszywe witryny Zoom.

Najczęściej wykorzystywaną luką, która dotyka 43 proc. organizacji na całym świecie, jest “Web Server Exposed Git Repository Information Disclosure”. Tuż za nią znajduje się „Apache Log4j Remote Code Execution”, które spadło z pierwszego miejsca na drugie, z wpływem 42 proc. Głównym wektorem ataków hakerskich na polskie firmy jest poczta e-mail. W Polsce tą drogą dokonywanych jest niemal 2/3 cyberataków, a na świecie ponad 80 proc.

Michał Kwiatkowski nowym Client Service Director w Soul & Mind

Poznańska agencja rozwija działania na linii klient-agencja. Do zespołu dołączył Michał Kwiatkowski, który objął stanowisko Client Service Director. Będzie on także pełnił funkcję Brand Strategy and Communication Expert, wspierając dział strategiczny.

Michał Kwiatkowski od ponad 20 lat uczestniczył przy realizacji kilkuset projektów brandingowych, strategicznych i kampanii reklamowych o zasięgu krajowym oraz międzynarodowym. Posiada unikalne i kompleksowe doświadczenie łączące różne obszary marketingu: strategię, badania, komunikację marek, a także branding (kreacja marek, projektowanie opakowań).

Pracował między innymi dla: Totalizatora Sportowego, Nowej Ery, Grupy Onet, drogerii Rossmann, Grupy Hortex, mBanku, Banku Pocztowego, sieci Mediaexpert, sklepów Stokrotka, sklepów Żabka, Kamisa, Herbapolu, USP Zdrowie, Merck-Schering, UCB Pharma, Kompanii Piwowarskiej, Orlenu, sosów Łowicz, soków Fortuna.

W Soul & Mind będzie odpowiedzialny za tworzenie strategii marki dla bieżących i nowych klientów agencji; będzie również pełnił funkcję doradczą z zakresu komunikacji. W ramach działu Client Service zadba o rozwijanie długotrwałych, partnerskich relacji z klientami, koordynował prace przetargowe, negocjacyjne, a także będzie wspierał działania New Business. Michał Kwiatkowski zadba także o doskonalenie jakości obsługi i satysfakcji klientów, a także nadzór nad realizowanymi projektami, we współpracy z wszystkimi działami agencji.

Nowa Dyrektor Marketingu w Wyborowa Pernod Ricard

Z początkiem października stanowisko Dyrektor Marketingu Wyborowa Pernod Ricard objęła Karine Madelrieu, zastępując Craiga van Niekerk’a, który został awansowany na stanowisko Global Vice President of Marketing, Malibu & Kahlúa, w The Absolut Company (TAC). 

Karine Madelrieu ma 18-letnie doświadczenie w marketingu w środowisku międzynarodowym. Przed dołączeniem do Wyborowa Pernod Ricard pełniła funkcję Dyrektor Marketingu w Pernod Ricard Eastern Europe. Pracowała też w różnych krajach Europy Wschodniej pełniąc funkcje dyrektorskie w obszarach brandingu, marketingu i sprzedaży.

Oprócz stanowiska Dyrektor Marketingu, Karine Madelrieu pełnić też będzie funkcję Członka Zarządu Central Europe Management Entity.

„Po spędzeniu wielu niezapomnianych lat na rynkach Europy Wschodniej, jestem szczęśliwa, że mogłam dołączyć do zespołu Wyborowa Pernod Ricard i całego Pernod Ricard Central Europe, aby wnieść swój wkład w rozwijający się biznes i kontynuować budowę kreatywnych i odnoszących sukcesy marek. Cieszę się też, że będę mogła odkrywać historię polskich wódek i skarby polskiej kultury”, mówi Karine Madelrieu.

Karine posiada tytuł magistra marketingu i biznesu międzynarodowego uzyskany w Management Schools we Francji. Prywatnie jest pasjonatką podróży, lubi poznawać nowe kultury, znajdować inspirację w sztuce, teatrze i książkach.

Powstaje wielki „plan Marshalla” dla Ukrainy

Nowy plan Marshalla – tak nazywany jest ogromny projekt odbudowy Ukrainy, której koszt według Banku Światowego sięgnie przynajmniej 349 mln dol., a według rządu w Kijowie nawet dwukrotnie więcej. Szczegółowe ustalenia dotyczące tego, w jaki sposób Zachód weźmie udział tym procesie, już trwają, choć terminu zakończenia wojny na razie nie sposób przewidzieć. – Zainteresowanie odbudową Ukrainy jest duże. A ponieważ jest to ogromne przedsięwzięcie, i tak wiele podmiotów, państw i organizacji będzie w nim uczestniczyć, to wszyscy oczekują od instytucji europejskich roli koordynacyjnej – mówi przedstawiciel Komisji Europejskiej Maciej Popowski. Gotowość do odbudowy Ukrainy i wejścia na tamtejszy rynek deklarują też polskie firmy.

– W maju tego roku Komisja Europejska zapowiedziała, że jest gotowa – wspólnie z ukraińskimi władzami – podjąć się koordynacji odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych. I teraz przygotowujemy założenia takiej platformy odbudowy, która powinna powstać w najbliższych tygodniach i która będzie ciałem koordynującym działania wspólnoty międzynarodowej – mówi agencji Newseria Biznes Maciej Popowski z Dyrekcji Generalnej ds. Polityki Sąsiedztwa i Negocjacji w sprawie Rozszerzenia UE (DG NEAR) w Komisji Europejskiej.

Z szacunków Banku Światowego wynika, że w tym roku gospodarka Ukrainy może się skurczyć o 35 proc. z powodu utracenia przez kraj zdolności produkcyjnych, zniszczeń dużej części areału ziem uprawnych oraz spadku dostępności siły roboczej, ponieważ wojna zmusiła do wyprowadzki 14 mln Ukraińców. Z opublikowanego na początku września br. raportu Banku Światowego wynika też, że obecny koszt odbudowy Ukrainy – obejmujący moce wytwórcze, infrastrukturę oraz potrzeby społeczne – wynosi przynajmniej 349 mld dol., czyli półtorakrotność całej gospodarki Ukrainy z 2021 roku, sprzed rozpoczęcia wojny. W nadchodzących miesiącach ta kwota może jednak stale rosnąć, bo działania wojenne trwają, a Rosja intensyfikuje ataki m.in. na infrastrukturę krytyczną w dużych miastach.

– Oczywiście nikt nie ma takich pieniędzy w gotówce. Dlatego trzeba stworzyć nowe instrumenty, gwarancje, długoterminowe kredyty, które będzie można wykorzystać do sfinansowania odbudowy Ukrainy we współpracy ze wszystkimi partnerami, którzy są zainteresowani zaangażowaniem w ten proces. To są m.in. międzynarodowe i krajowe banki rozwojowe: Europejski Bank Inwestycyjny, Bank Światowy. W Polsce takim podmiotem mógłby być też Bank Gospodarstwa Krajowego – mówi ekspert. – Zainteresowanie odbudową Ukrainy jest duże. Ale ponieważ jest to ogromne przedsięwzięcie i tak wiele podmiotów, państw i organizacji będzie w nim uczestniczyć, to wszyscy oczekują takiej roli koordynacyjnej właśnie od instytucji europejskich.

Unia do tej pory przeznaczyła na odbudowę Ukrainy 19 mld euro. Eksperci podkreślają potrzebę równoległego wdrażania programu reform w tym kraju, które przygotują go do członkostwa w Unii Europejskiej w przyszłości. Chodzi m.in. o reformy ustrojowe i nakierowanie na walkę z korupcją.

– W czerwcu br. Ukraina stała się już krajem kandydującym do Unii Europejskiej. Oczywiście z tym wiążą się zobowiązania i bardzo złożony proces dostosowania ukraińskiego prawa i instytucji do europejskich norm, standardów, wymagań. Proces odbudowy Ukrainy też jest okazją, żeby przyspieszyć te reformy instytucjonalne, transformację energetyczną, cyfryzację – wymienia pełniący obowiązki dyrektora generalnego w DG NEAR.

Na początku lipca br. w szwajcarskim Lugano odbyła się międzynarodowa konferencja dotycząca odbudowy Ukrainy – Ukraine Recovery Conference (URC 2022), na której pojawiło się prawie 1 tys. delegatów, w tym przedstawiciele ponad 40 krajów oraz kilkudziesięciu organizacji międzynarodowych, takich jak Europejski Bank Inwestycyjny oraz Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Na zakończenie konferencji jej uczestnicy podpisali tzw. Deklarację z Lugano, w której nakreślili siedem zasad odbudowy tego kraju. Dotyczą one m.in. koncentracji na wewnętrznych reformach w tym kraju, praworządności, ograniczenia wpływu oligarchów i zwalczania korupcji. Podkreślono też potrzebę poszanowania zasad zrównoważonego rozwoju podczas odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wywołanych rosyjską napaścią.

– Polskie firmy są zainteresowane udziałem w tym procesie, ponieważ biznes generalnie interesuje się możliwościami rozwoju i zwiększania swoich zysków w różnych obszarach. Ze strony obu rządów jest wola takiej współpracy, są już tworzone ramy prawne i finansowe, a reszta w rękach firm. Dlatego próbujemy kojarzyć ze sobą polskie i ukraińskie przedsiębiorstwa, w tym celu otworzyliśmy też biuro w Kijowie. I to już zaczyna się dziać na razie w małej skali, która będzie rosła – mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, który zorganizował w Warszawie międzynarodową konferencję poświęconą procesowi odbudowy Ukrainy i współpracy biznesu w tym zakresie.

Polska ma przygotować dla Ukrainy ofertę dotyczącą współpracy w odbudowie tego kraju z wojennych zgliszczy, opartą na możliwościach spółek Skarbu Państwa i prywatnego biznesu. Wicepremier Jacek Sasin już w kwietniu br. zwrócił się do państwowych firm z pytaniem o ich gotowość do udziału w tym procesie. Rząd liczy przy tym na przewagę względem innych państw m.in. ze względu na bliskość kulturową i dobre relacje oraz duże zaangażowanie polskich firm na ukraińskim rynku jeszcze przed wojną. 

– Polski i ukraiński biznes w wielu obszarach jest kompatybilny, np. w sektorze rolno-spożywczym. Ukraina ma gigantyczną produkcję rolną, Polska ma doświadczenie, know-how i rozwinięty przemysł przetwórczy na bardzo wysokim poziomie, więc wspólnie jesteśmy w stanie stworzyć światową potęgę. To samo dotyczy sektora np. zbrojeniowego. Natomiast z pewnością tutaj będą konieczne gwarancje rządowe i zaangażowanie wielkich spółek Skarbu Państwa – mówi Cezary Kaźmierczak.

Wśród polskich firm zainteresowanie działalnością w Ukrainie jest bardzo duże. Gotowość do odbudowy tego kraju zgłosiło już ok. 1,2 tys. polskich przedsiębiorstw, które przystąpiły w tym celu do specjalnego programu Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Są wśród nich giganci polskiego rynku. Podczas październikowej konferencji „Europe – Poland – Ukraine. Rebuild Together”, zorganizowanej przez ZPP i WEI, doradca zarządu PGNiG ds. Ukrainy Ireneusz Derek poinformował, że spółka chce jeszcze w tym roku dokonać pierwszych odwiertów gazu na zachodzie Ukrainy. Przypomniał też, że PGNiG kupiło w tym celu ukraińską spółkę wydobywczą wraz z odpowiednią koncesją.

– Polska może też pomóc Ukrainie w odbudowie infrastrukturalnej. Tutaj mamy doświadczenie i wiele średnich firm budowlanych, które dzięki temu mają szansę na internacjonalizację i rozwój, mają szansę stać się firmami dużymi – mówi prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Bardzo dobrze zaczyna się rozwijać sektor IT.

ZPP wspólnie z Amazon Web Services uruchomił IT Skills 4U, projekt szkoleniowy dla obywateli Ukrainy, który ma im pomóc w zdobyciu nowych umiejętności cyfrowych i rozpoczęciu kariery w branży IT. W ramach programu zostanie przeszkolonych ok. 12 tys. osób i jak podkreśla prezes ZPP, dzięki temu sektor cyfrowy w Ukrainie mocno się rozwinie.

Zorganizowana na początku października br., międzynarodowa konferencja „Europe – Poland – Ukraine. Rebuild Together” zgromadziła ok. 900 delegatów – przedsiębiorców, ekspertów, parlamentarzystów i polityków – którzy rozmawiali o powojennej odbudowie Ukrainy. W trakcie debaty premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że Polska opowiada się za konfiskatą rosyjskiego kapitału i przeznaczeniem go właśnie na ten cel. Takie stanowisko zaprezentował też minister w Kancelarii Prezydenta RP Jakub Kumoch.

Polska, jak podkreślali uczestnicy, jest ważnym sojusznikiem Ukrainy na arenie międzynarodowej, ale żeby polski biznes w większym stopniu zaistniał  na ukraińskim rynku i zaangażował się w odbudowę Ukrainy, administracja obu krajów musi stworzyć przyjazne i przejrzyste przepisy. Prezes ZPP Cezary Kaźmierczak wskazał jednak, że dzięki zacieśnieniu polsko-ukraińskiej współpracy w przyszłości ten region może nabrać dużego znaczenia politycznego i gospodarczego. 

Nissan Ariya – pierwsza jazda

Nissan zaprezentował swój nowy elektryczny pojazd: Ariyę. Najlepszą okazją po temu była 12 rocznica debiutu Nissana Leaf, pierwszego elektrycznego auta wytwarzanego seryjnie. Premiera modelu Ariya był dla koncernu z Jokohamy swoistym podsumowaniem 2022 roku.  Na rynku, robiąc elektrycznemu autu mocne wejście wcześniej pojawiły się zelektryfikowane: Juke, Qashqai, Townstar i X-Trail.  Wynika z tego, że Nissan spełnia swoje zobowiązanie: tylko do końca 2023 pracuje nad rozwojem silników termicznych a do końca 2030 roku 100 procent gamy pojazdów firmy zostanie w pełni zelektryfikowane.



Ariya otwiera kolejny rozdział w historii bezemisyjnych samochodów Nissana. Auto zbudowano na płycie CMF-EV, czyli na tej samej na której powstaje elektryczne Renault E-Tech. W odróżnieniu od Leafa, jest dużym crossoverem o 18 centymetrowym prześwicie. Auto prezentuje charyzmatyczny design, który Japończycy nazywają futuryzmem. Stylistyka nadwozia jest bardzo prosta, ale na pewno nie ascetyczna. Warto wyróżnić kilka elementów jak choćby „uśmiechnięty” przód elektryka z Jokohamy. Z kolei tył trochę nawiązuje do nowej Elantry i Qashqaia. Wnętrze, bardzo przestronne i otwarte aspiruje do segmentu premium. Moja uwagę zwróciły bardzo szerokie tylne drzwi. Dzięki nim wsiadanie do auta jest wyjątkowo bezproblemowe.



Zaskakuje przestrzeń w kokpicie. Nissan chwali się, że to zasługa „odchudzonej” o 33 procent baterii trakcyjnej. Miejsce pracy kierowcy prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Szczególnie, że dzięki wszechstronnej regulacji może dostosować sobie dość dowolnie swoje środowisko.  Za sprawą elektrycznej regulacji ustawienie fotela, kierownicy i także elektrycznie przesuwanej konsoli środkowej nietrudno „ustawić” kokpit według potrzeb. Regulowana konsola pełni funkcję podłokietnika a dodatkowo jest wyposażona w ładowarkę indukcyjną do telefonów komórkowych. Wraz z całą konsolą przesuwa się zamontowany na niej selektor przełożeń oraz sąsiadujący z nim panel dotykowych przełączników. Centrum sterowania uniwersum Nissana Ariya składa się z dwóch ekranów o przekątnej 12,3” każdy. Sporym zaskoczeniem jest to, że nie wszystkim sterujemy via ekran. Część najważniejszych lub najczęściej używanych funkcji wyprowadzono na konsole i panel pod środkowym ekranem.



Do sprzedaży (na razie, 200 sztuk, a kiedy pozostałe – nie wiadomo) trafią trzy wersje modelu: 2WD 63 kWh, 2WD 87 kWh oraz e‑4ORCE AWD 87 kWh. Cena, póki co też pozostaje tajemnicą. Wiadomo, że 200 sprzedanych sztuk wyceniono od 210 do 264 tysięcy złotych. Cennik na rok 2023 będzie inny. Ale, na razie nie widomo jaki.



Udało nam się sprawdzić, jak jeździ elektryczny Nissan Ariya. Ponad 250 kilometrową trasę pokonywaliśmy autem z akumulatorem 87 kWh, napędem 2WD o mocy 178 kW i 300 Nm. momencie obrotowym. Pierwsze wrażenie? Auto jest bardzo dynamiczne. Nawet w ustawieniu Eco nie ma problemów z dynamicznym przyspieszaniem. Oczywiście, wiąże się to ze sporym zapotrzebowaniem na energię. Testowa Ariya zużywała średnio około 21 kWh/100 km. Zejście poniżej 20 kWh oczywiście jest możliwe, ale jak to w przypadku aut elektrycznych wiąże się z rezygnacja z dynamicznej jazdy i mniejszym komfortem termicznym.



Producent podkreśla wysoki komfort akustyczny, jaki zapewnia pojazd. Sprawdzono organoleptycznie: jest cicho, ale testowana niedawno elektryczna Megane sprawiała wrażenie cichszej. Być może odpowiedź tkwi w zawieszeniu. To w Nissanie Ariya jest chyba nieco sztywniejsze, bardziej sportowe niż w przypadku francuskiej kuzynki. Która w mojej opinii od Nissana jest nieco mniejsza i mniej pojemna.



Sporym zaskoczeniem jest układ kierowniczy. Moim zdaniem zbyt miękki i komfortowy. Spodziewałem się, że przy wyższych prędkościach będzie nieco twardszy. Tymczasem…, nie był. Wspomaganie działa za dobrze co pewnie nie wszystkim przypadnie do gustu.



Czy Ariya jest warta swojej ceny? Na to pytanie odpowiem, jak ją poznamy. Na pewno nie będzie tanio. Bo tanio nie było! Ale to zabieg wyraźnie zamierzony. Tym modelem Nissan puka do drzwi segmentu premium. Czy uda mu się do niego wejść? Czas pokaże…

 

Specyfikacja techniczna
na rynek europejski
ARIYA 2WD ARIYA e-4ORCE (AWD)*
63 kWh 87 kWh 87 kWh
Pojemność akumulatora 66 kWh (znamionowa)

63 kWh (użytkowa)

91 kWh (znamionowa)

87 kWh (użytkowa)

91 kWh (znamionowa)

87 kWh (użytkowa)

Moc 160 kW 178 kW 225 kW
Moment obrotowy 300 Nm 300 Nm 600 Nm
Maksymalna prędkość obr. silnika elektrycznego 13 520 13 520 13 520
Przyspieszenie
(0-100 km/h)
7,5 s 7,6 s 5,7 s
Maksymalna prędkość 160 km/h 160 km/h 200 km/h
Zasięg
(w cyklu mieszanym WLTP)
do 403 km do 533 km do 500 km
Maksymalna masa całkowita przyczepy 750 kg 1500 kg
Długość 4595 mm
Szerokość 1850 mm
Wysokość 1660 mm
Rozstaw osi 2775 mm 2775 mm 2775 mm
Zwis przedni 875 mm 875 mm 875 mm
Zwis tylny 945 mm 945 mm 945 mm
Masa
(w zależności od wersji
i poziomu wyposażenia)
1800 kg – 2300 kg
Rozstaw osi 2775 mm
Pojemność bagażnika 2WD: 468 l / 4WD: 415 l
Typ ładowarki CCS
Moc szczytowa AC 7,4/22 kW 7,4/22 kW 7,4/22 kW
Moc szczytowa DC 130 kW 130 kW 130 kW
Doładowanie prądem stałym z 20% do 80% pojemności 267 km w 30 min 350 km w 30 min 325 km w 30 min
Gwarancja na pojemność akumulator 8 lat lub 160 000 km
Typ zawieszenia przedniego Niezależne, kolumny MacPhersona
Typ zawieszenia tylnego Niezależne, wielowahaczowe
Rozmiar opon (przód i tył) 235/55 R19 lub 255/45 R20 (dostępne w opcji)

 

Cupra Born EV 58 kWh 231 KM: Tożsamość Borna.

Skąd nawiązanie do prozy Roberta Ludluma? Skojarzenie nasuwa się samo. Cupra Born to przynajmniej w 70 procentach Volkswagen ID.3. Zarówno nadwozie jak wnętrze pochodzą z Wolfsburga. Do Martorell trafiły w ramach wewnątrz koncernowej współpracy. Jednakowoż Hiszpanie trochę nad darem z Niemiec popracowali I tu właśnie rodzi się pytanie, ile ID.3 jest w Bornie?  Albo raczej, ile Borna w ID.3



Nawet mało wprawne oko dostrzega, że auta są podobne, ale nie identyczne. Profil to w zasadzie ID.3. Ale jest coś, co te auta odróżnia. I o ile ID.3 jest ekstrawagancki to w Bornie tej ekstrawagancji jest zdecydowanie więcej. Wszystko za sprawą stylizacji przodu i tyłu auta.  Zacznijmy tym razem od strony bagażnika. Tu bowiem podobieństwa jest więcej. Ale Hiszpanie spersonalizowali tył projektując zupełnie inne lampy tylne i dodając LED-owy pasek łączący owe lampy. Jest też coś na kształt dyfuzora podkreślającego sportowe geny Cupry Born.



Przód to już w 100 procentach design z Martorell. Przód ID.3 jest, mimo awangardowego projektu dość zachowawczy. Trochę w stylu Golfa czy UP`a. Ten z Cupry Born jest zupełnie inny. Można zaryzykować twierdzenie: charyzmatyczny. Tak pojmowana funkcjonalność naprawdę budzi emocje. Nie wiem, dlaczego, ale przód pojazdu skojarzył mi się z rekinem-wegetarianinem z filmu Gdzie jest Nemo. I to jest ze wszech miar sympatyczne skojarzenie.



Wnętrze, to także adaptacja kokpitu z ID.3. Wszystko, co przed oczyma kierowcy znamy z VW. Ale szczegóły to już inna sprawa. To, co widzimy w wyświetlaczu głównym i na środku deski, to zupełnie inny infotainment od znanego z elektryka z Wolfsburga. Jest wprawdzie równie mało intuicyjny i zbyt skomplikowany, ale mimo wszystko szybszy, bardziej czytelny i lepszy. Pozwala na przykład na tzw. mirror screen bez potrzeby podłączania telefonu via kabel. W przypadku iPhone jest to bowiem dość kłopotliwe. Typowy interfejs Apple Car Play można uzyskać po podłączeniu kablem. A ten, trzeba nabyć drogą kupna, albowiem jest to niezupełnie standardowy przewód z końcówkami USB C – Lighting. W Bornie na szczęście ten kłopot odpada. Co nie zmienia mojej opinii o systemie inforozrywki aut VGA.



Co jeszcze różni koncernowe bliźniaki? Otóż – fotele. O ile w ID.3 miejsca dla kierowcy i pasażera były ze wszech miar standardowe o tyle te w Cuprze Born odpowiadają sportowemu DNA submarki. Głębokie siedziska idealnie trzymają na boki a przy okazji są bardzo wygodne. Warto dodać, że doskonale się prezentują. Jednakowoż pojemność wnętrza jest identyczna. To znaczy w Bornie w komfortowych warunkach transportujemy 4 osoby i ich bagaż: dokładnie 385 litrów lub 1270 po złożeniu oparcia.



Do napędu hiszpańskiego elektryka przeznaczono trzy silniki elektryczne o mocy 150, 204 lub 231 KM. Zapas energii magazynuje jeden z trzech akumulatorów o pojemności 45, 58 i 77 kWh. Napęd, tak jak w przypadku ID.3 na koła tylne przekazuje skrzynia automatyczna. Testowe auto napędzał motor o mocy 231 km generujący 310 Nm. W sumie, elektryczny hot hatch w tej konfiguracji osiąga 160 km/h (oczywiście, prędkość jest ograniczona) a 100 km/h w 6,6 sekundy. Teoretyczny pobór energii według WLTP wynosi 15,7 – 16,8 kWh/100 km. Praktycznie, w redakcyjnym teście auto pobierało od 18 do 22 kWh/100 km.



Akumulator opróżnia się wprost proporcjonalnie do prędkości, temperatury zewnętrznej i używanych w danej chwili odbiorników energii. Oczywiście, im szybciej jedziemy tym szybciej wyładowuje się akumulator trakcyjny. Przy prędkościach miejskich osiągniecie 15,5 kWh nie jest specjalnie skomplikowane. Szczególnie gdy jedziemy w trybie Eko ze zwiększonym trybem rekuperacji. W trasie przy 90 km/h osiągnięcie 17,8-18 kWh/ 100 km też nie jest specjalnym wyczynem. Przy 110 jest już około 18,5-19 kWh a przy prędkości autostradowej niespecjalnie daje się zejść poniżej 22-24 kWh. Jeśli włączymy klimatyzację lub ogrzewanie auta, musimy liczyć się z poborem większym nawet o około 30 procent! Producent sugeruje, że w idealnych warunkach auto przejedzie 420 km. Nam udało się 360. Inna sprawa, że niespecjalnie oszczędzaliśmy…



Jak jeździ elektryczny hothatch? Zasadniczo, nie mam zastrzeżeń. Prowadzenie auta, bez uwag. Układ kierowniczy jest bardzo czuły. Na szczęście, siła wspomagania maleje wraz z prędkością. Kierowca otrzymuje więc wszystkie niezbędne do bezpiecznego prowadzenia informacje. Na pewno pewnemu prowadzeniu sprzyja, dzięki ciężkim bateriom trakcyjnym nisko położony środek ciężkości. Przy okazji, odpowiadając na nie zadane pytanie: nie, nie jest to immanentna cecha aut EV. Oczywiście, wszystkie projektowane jako pojazd typowo elektryczny mają, poprzez usytuowanie baterii w podłodze nisko położony środek ciężkości. Ale, nie w każdym da się to przełożyć na dobrą trakcję…,



Zawieszanie jest dość sztywne. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że auto jest tak twarde. Ale, nie jest to zarzut. Cupra Born z motorem serii eBoost jest naprawdę ostrym hatchbackiem. 6,6 do 100 km/h to zacny wynik. Zwarzywszy, że niewiele lepsze przyspieszenie ma Mustang Mach E czy VW ID.5. Do tego, Born to samochód z tylnym napędem. Gwoli informacji, tak jak większość elektryków, miewa kłopoty z trakcją. Szczególnie, przy ruszaniu na mokrym. Nadmiar momentu dostępnego w zasadzie od uruchomienia silnika sprawia, że koła potrafią się ślizgać. Jasne, że elektronika działa. Ale, robi to z minimalnym opóźnieniem. Przy lekkim, jak na elektryka aucie zamontowanie mniej sprężystego zawieszenia mogłoby skutkować opłakanymi skutkami.



No to jak jest z tą tożsamością Borna? Otóż, pomimo podobieństw do niemieckiego kuzyna ma więcej niż sporą dawkę indywidualizmu. Ba, patrząc na samochód z przodu, trudno się zorientować, że Born to w zasadzie klon ID.3. Samochód jeździ też nieco inaczej niż niemiecki kuzyn. Szczególnie po aktywacji trybu Cupra. Innymi słowy, kupując Cuprę Born nie kupujemy przebranego w sportowy dresik ID.3. Mimo podobieństw, to tak naprawdę zupełnie inne auta…

 

Zalety

wygląd

dużo przestrzeni wewnątrz

fotele i kanapa

zasięg w trybie miejskim

Wady

system inforozrywki

kłopoty z trakcją przy ruszaniu

Podstawowe parametry techniczne:

Długość: 4322 mm

Szerokość: 1778 mm

Wysokość: 1540 mm

Rozstaw osi: 2760 mm

Pojemność bagażnika: 385/1267 l

Parametry silnika i przeniesienie napędu:

Napęd na koła tylne

Silnik elektryczny

Maksymalna moc: 231 KM

Maksymalny moment obrotowy: 310 Nm.

Osiągi:

Prędkość maksymalna: 160 km/h

przyspieszanie 0-100 km/h: 6,6 s

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowany średni pobór energii: 15,7-16,8 kWh/100 km

Średni pobór energii w teście: 18,5 kWh/100 km

Akumulator trakcyjny: 58 kWh

Zasięg praktyczny: 380 km

Cena: od 158 600 złotych