Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Brown Forman Polska poszukuje Dyrektora Sprzedaży

Po tym jak, Filip Popławski awansował na stanowisko General Manager Brown Forman Polska, amerykański koncern rozpoczął rekrutację na stanowisko Dyrektora Sprzedaży. Pod hasłem ‘’Pokieruj znakomitym Zespołem Sprzedaży Brown Forman’’ ruszyła kampania w mediach społecznościowych.

“Pokieruj znakomitym Zespołem Sprzedaży Brown-Forman Polska. Buduj z nami sukces ikonicznych marek Jack Daniel’s i Finlandia Vodka. Wnieś wszystko co w Tobie najlepsze do naszej ambitnej i inkluzywnej organizacji.”

Jeśli jesteś zainteresowany więcej szczegółów po tym linkiem.

Polska kluczowym rynkiem dla Brown-Forman International

Artykuł ma charakter wyłącznie informacyjny i nie zachęca do spożywania alkoholu zgodnie z ustawą o zachowaniu w trzeźwości

Marki Jack Daniel’s czy Finlandia Vodka to rozpoznawalne marki dla polskich konsumentów. Według badań CMR (2022) Jack Daniel’s Tennessee należy do 3 najczęściej kupowanych marek na rynku – wynika z danych opublikowanych przez magazyn Hurt i Detal. Tymczasem za tymi markami stoi mniej znana niż marki tych trunków amerykańska firma Brown-Forman Polska, która mocno stawia na rozwój kompetencji pracowniczych, promuje swoich menedżerów, zatrudnia uznanych specjalistów z rynku. Polska okazuje się być jednym z kluczowych rynków na świecie. Celem jest dynamiczny rozwój marek w segmencie premium i super premium.

Jak wynika z danych firmy Nielsen IQ, w 2020 roku wolumenowa sprzedaż whisky wzrosła o 15,3 proc. (r/r) a Polska jest bardzo atrakcyjnym rynkiem dla światowych producentów whiskey. Rozmiar i dynamika naszego rynku powodują, że Polska jest obecnie w pierwszej dziesiątce krajów najbardziej perspektywicznych dla rozwoju Brown-Forman, plasując się na 6 miejscu pod względem wielkości.

Brown-Forman Corporation działa obecnie na 170 rynkach na świecie, zatrudnia ponad 5.000 pracowników i jest największą, amerykańską firmą – producentem i dystrybutorem alkoholi na świecie pod względem wartości (IWSR 2021). Polska, obok Brazylii, Meksyku i Chile należy obecnie do największych rynków segmentu Emerging markets – wynika z najnowszego raportu Brown-Forman.

Od lewej: Bibianna Konieczna-Sano, Paweł Miziołowski i Filip Popławski

To może uzasadniać ostatnie awanse w strukturach firmy na polskim i międzynarodowym rynku. Po tym, jak przez ostatnie 3 lata Bibianna Konieczna-Sano pełniła obowiązki Dyrektora Generalnego Brown-Forman Polska, w październiku 2022 r. objęła stanowisko Wiceprezesa oraz Chief of Staff i Dyrektora Strategii, Dywizji Rynków Rozwijających Brown-Forman. Teraz Polka będzie odpowiadać za realizację strategii firmy na kilkudziesięciu rynkach Azji, Afryki oraz Ameryki Południowej.

Objęcie przez B. Konieczna-Sano nowego stanowiska jest kolejnym etapem realizacji jej ścieżki zawodowej w Brown-Forman.  Polka wejdzie w skład wąskiego gremium kierownictwa Dywizji Rynków Rozwijających amerykańskiej firmy, odpowiedzialnego za budowę i wdrożenie strategii rozwoju w tak ważnej dla Brown-Forman Dywizji.

– Moją ambicją jest poznawanie i rozwijanie nowych rynków i konsumentów, budowanie naszych marek, podkreślanie odpowiedzialnej konsumpcji, a także dalszy rozwój naszej efektywnej i zróżnicowanej organizacji – mówi Biba Konieczna-Sano.

Stanowisko Dyrektora Generalnego firmy Brown-Forman w Polsce, obejmuje Filip Popławski. Będzie odpowiadał za realizację strategii rozwoju firmy na polskim rynku. W ramach struktur organizacyjnych polskiej firmy, wspierany będzie przez zespół kierowniczy składający się z Beaty Mirowskiej (dyr. finansowy), Doroty Pałysiewicz (dyr. Human Resources) oraz nowego Dyrektora Marketingu, Pawła Miziołowskiego.

Rozpoczęcie współpracy z Pawłem Miziołowskim to dla amerykańskiej firmy bardzo ważny element strategii wzmacniania portfolio produktów segmentu premium należących do tej firmy. Miziołowski to laureat tytułu Dyrektora Marketingu Roku 2021, którego działania i realizowane kampanie wielokrotnie zdobywały bardzo wysokie oceny w branży. W ramach nowego stanowiska, Miziołowski odpowiedzialny będzie za tworzenie polityki marketingowej firmy w oparciu o jej długookresową strategię oraz budowanie komunikacji marek z portfolio Brown-Forman w Polsce, mi.in. Finlandia Vodka, Jack Daniel’s czy Woodford Reserve.

Brown-Forman Polska od wielu lat stawia na rozwój pracowników, konsekwentną budowę ścieżki kariery pracowników, którzy odnoszą sukcesy zawodowe w globalnych strukturach Brown-Forman International. Wielu naszych rodaków pełni odpowiedzialne i kierownicze funkcje. Są cenieni za umiejętności przywódcze, strategiczne myślenie oraz za osiągane wyniki, dzięki czemu zajmują coraz wyższe pozycje w organizacji. Wśród nich znajdują się Dorota Pałysiewicz – Dyrektor ds. HR na region Polska, Developing Europe & Iberia, Katarzyna Obuchowicz – prowadząca dział Corporate Affairs dla Europy Wschodniej, czy Agnieszka Przybyłek będąca Dyrektorem Zarządzającym Brown-Forman, odpowiedzialnym za rynki Włoch i krajów alpejskich.

Invista S.A. zmienia nazwę na New Tech Capital SA i realizuje inwestycję w biotechnologię

Porozumienie o współpracy z Advanced Diagnostic Equipment (ADE), firmą nowych technologii, która opracowała nowatorskie rozwiązanie dla cukrzyków – Diabetomat – to nowy kierunek rozwoju giełdowej firmy Invisty S.A., która od czerwca br. zmieniła nazwę na New Tech Capital S.A. Wspólnie z ADE, zarząd giełdowej firmy zamierza prowadzić prace nad pierwszym bezinwazyjnym alkomatem dla cukrzyków.

Urządzenie o roboczej nazwie Diabetomat przeszło etap testów i teraz planowana jest jego komercjalizacja.

Analizowaliśmy kilkanaście projektów, spośród których wybraliśmy polską firmę, najbardziej obiecującą i będącą w fazie wprowadzenia na rynek użytkowy – ujawnia Michał Gabrylewicz, prezes spółki New Tech Capital S.A.

Teraz giełdowa firma podpisuje umowę o współpracy partnerskiej, która w kolejnym etapie przewiduje zaangażowanie kapitałowe na poziomie 50 proc. udziałów w spółce celowej, współfinansowanie badań i komercjalizacji projektu. Środki na finansowanie projektu będą pochodzić ze sprzedanych nieruchomości oraz finansowania zewnętrznego. Diabetomat działaniem i wyglądem przypomina zwykły alkomat, ale mierzy w wydychanym powietrzu zawartość markerów cukrzycy i tym samym pozwala zdiagnozować poziom cukru organizmie analogicznie jak glukometr.

Badania nad bezinwazyjnymi metodami trwają od lat na całym świecie dla różnych chorób. Pomysłodawcami rewolucyjnego rozwiązania są naukowcy z krakowskiej uczelni – Akademii Górniczo Hutniczej im. Stanisława Staszica – dr hab. inż. Artur Rydosz prof. AGH oraz dr hab. inż. Konstanty Marszałek, prof. AGH.

Diabetomat mógłby zastąpić klasyczne pomiary stężenia cukru we krwi za pomocą wkłuć i być wykorzystywany zarówno w codziennym użytku diabetyków, jak i do badań przesiewowych, np. w szpitalach, szkołach i domach opieki, aby szybko i bezinwazyjnie móc zdiagnozować chorych. To rewolucyjne rozwiązanie na skalę świata – mówi dr hab. inż. Artur Rydosz, prof. Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Proces komercjalizacji trwa – spółka Advanced Diagnostic Equipment rozpoczęła proces certyfikacji medycznej dla diabetomatu. Certyfikat pozwoli wprowadzić urządzenie do procedur medycznych i znacząco podniesie jakość życia pacjentów z cukrzycą w szczególności dzieci i osób starszych. W opinii dr hab. inż. Artur Rydosza, postęp i rozwój elektroniki powodują, że wszelkie urządzenia stają się coraz tańsze, ale nie można zapominać o wysokich kosztach badań klinicznych. Stąd niezbędne jest wsparcie sponsorów lub inwestorów. Wstępne szacunki wskazują, że urządzenie powinno być w zasięgu portfela przeciętnego chorego.

Diabetomat może stać się rewolucją dla pacjentów
Diabetomat bazuje na pomiarach lotnych związków organicznych obecnych w wydychanym powietrzu, których koncentracja jest silnie zależna od poziomu glikemii w organizmie ludzkim, w szczególności u osób z cukrzycą. Urządzenie – na razie w formie prototypu – może stać się rewolucją i pozwolić na bezinwazyjne dokonywanie pomiarów – podkreślają autorzy projektu. Skala problemu jest ogromna – a statystyki nieubłagane.

Cukrzyca była bezpośrednią przyczyną zgonów u 6,7 miliona osób tylko w 2021 r – co 5 sekund na świecie umiera ktoś na skutek cukrzycy. Tylko w samych Stanach Zjednoczonych cukrzyca przynosi straty sięgające 966 bilionów dolarów i wg IDF koszty te wzrosną o 316% w ciągu najbliższych 15 lat, co pokazuje jak ważny jest to segment medycyny. Dodatkowo blisko 541 milionów osób żyje z zaburzeniami gospodarki cukrzycowej, co będzie skutkować kolejnym zachorowaniem na cukrzycą typu 2, a można byłoby to powstrzymać, gdyby istniało narzędzie do wydajnego testu przesiewowego w sposób całkowicie bezbolesny i bezinwazyjny – podkreśla dr hab. inż. Artur Rydosz.

Michał Kwiatkowski nowym Client Service Director w Soul & Mind

Poznańska agencja rozwija działania na linii klient-agencja. Do zespołu dołączył Michał Kwiatkowski, który objął stanowisko Client Service Director. Będzie on także pełnił funkcję Brand Strategy and Communication Expert, wspierając dział strategiczny.

Michał Kwiatkowski od ponad 20 lat uczestniczył przy realizacji kilkuset projektów brandingowych, strategicznych i kampanii reklamowych o zasięgu krajowym oraz międzynarodowym. Posiada unikalne i kompleksowe doświadczenie łączące różne obszary marketingu: strategię, badania, komunikację marek, a także branding (kreacja marek, projektowanie opakowań).

Pracował między innymi dla: Totalizatora Sportowego, Nowej Ery, Grupy Onet, drogerii Rossmann, Grupy Hortex, mBanku, Banku Pocztowego, sieci Mediaexpert, sklepów Stokrotka, sklepów Żabka, Kamisa, Herbapolu, USP Zdrowie, Merck-Schering, UCB Pharma, Kompanii Piwowarskiej, Orlenu, sosów Łowicz, soków Fortuna.

W Soul & Mind będzie odpowiedzialny za tworzenie strategii marki dla bieżących i nowych klientów agencji; będzie również pełnił funkcję doradczą z zakresu komunikacji. W ramach działu Client Service zadba o rozwijanie długotrwałych, partnerskich relacji z klientami, koordynował prace przetargowe, negocjacyjne, a także będzie wspierał działania New Business. Michał Kwiatkowski zadba także o doskonalenie jakości obsługi i satysfakcji klientów, a także nadzór nad realizowanymi projektami, we współpracy z wszystkimi działami agencji.

Nowa Dyrektor Marketingu w Wyborowa Pernod Ricard

Z początkiem października stanowisko Dyrektor Marketingu Wyborowa Pernod Ricard objęła Karine Madelrieu, zastępując Craiga van Niekerk’a, który został awansowany na stanowisko Global Vice President of Marketing, Malibu & Kahlúa, w The Absolut Company (TAC). 

Karine Madelrieu ma 18-letnie doświadczenie w marketingu w środowisku międzynarodowym. Przed dołączeniem do Wyborowa Pernod Ricard pełniła funkcję Dyrektor Marketingu w Pernod Ricard Eastern Europe. Pracowała też w różnych krajach Europy Wschodniej pełniąc funkcje dyrektorskie w obszarach brandingu, marketingu i sprzedaży.

Oprócz stanowiska Dyrektor Marketingu, Karine Madelrieu pełnić też będzie funkcję Członka Zarządu Central Europe Management Entity.

„Po spędzeniu wielu niezapomnianych lat na rynkach Europy Wschodniej, jestem szczęśliwa, że mogłam dołączyć do zespołu Wyborowa Pernod Ricard i całego Pernod Ricard Central Europe, aby wnieść swój wkład w rozwijający się biznes i kontynuować budowę kreatywnych i odnoszących sukcesy marek. Cieszę się też, że będę mogła odkrywać historię polskich wódek i skarby polskiej kultury”, mówi Karine Madelrieu.

Karine posiada tytuł magistra marketingu i biznesu międzynarodowego uzyskany w Management Schools we Francji. Prywatnie jest pasjonatką podróży, lubi poznawać nowe kultury, znajdować inspirację w sztuce, teatrze i książkach.

Umacniający się dolar nie oznacza przeceny złota w polskiej walucie

Cena złota spada i może nadal spadać- prognozuje Prezes Mennicy Skarbowej. Obecnie wartość produktów inwestycyjnych wytworzonych w tym kruszcu w największym stopniu jest uzależniona od decyzji FEDU podnoszącego stopy procentowe w USA oraz umacniającego się dolara. Jednak właśnie z tego powodu cena złota de facto nie zmienia się jeśli weźmiemy pod uwagę polską walutę. Polacy nadal chętnie inwestują swoje oszczędności w złoto, przede wszystkim dlatego, że złoto bezpiecznie przenosi wartość pieniądza w czasie. W porównaniu do innych aktywów jest zdecydowanie inwestycją długoterminową Mennica Skarbowa nadal obserwuje bardzo wysoki popyt na złoto.

Jarosław Żołędowski, Prezes Mennicy Skarbowe

Trwający kryzys geopolityczny i wybuch wojny w Ukrainie znacząco przyczyniły się do zwiększonego zainteresowania inwestycjami w złoto. W marcu bieżącego roku kruszec ten przebił próg cenowy dwóch tysięcy za uncję [przyp. 2 058,30 USD/ uncja w dn. 08.03.br.]. Niepewność spowodowana rosyjską agresją na Ukrainę pobudziła wyobraźnie inwestorów pragnących zabezpieczyć się finansowo przed różnymi możliwościami.

– Marcowy pik cenowy złotawynikał z niepewności. Był to wynik wyższy, niż ten spowodowany pandemią Covid-19 w 2020 roku lub kryzysem ekonomicznym z 2011 roku. W ostatnich tygodniach obserwujemy jednak spadek cen złota i w mojej ocenie nadal jest potencjał do przeceny. Jest to między innymi efekt silnego dolara, a szczególnie decyzji amerykańskiego FEDU o walce z inflacją. Wszyscy więc czekają na kolejne podwyżki stóp procentowych w USA, a to oznacza umacnianie się dolara. Ta waluta jest obecnie w bliskiej korelacji z wyceną złota więc cena tego kruszcu nadal może spadać. Jednak w Polsce nadal trzeba zapłacić za uncję złota ponad 8000 PLN, więc zasadniczo cena wyrażona w polskiej walucie się nie zmieniła. – dostrzega Jarosław Żołędowski, Prezes Mennicy Skarbowe

Proszę spojrzeć także na inne wskaźniki – inflacja w Polsce utrzymuje się na poziomie 17%, a niektórzy analitycy prognozują, że będzie jeszcze wyższa i utrzyma się przez długie miesiące. Lokaty bankowe utrzymujące się na poziomie nawet 7% oznaczają realną stratę z inwestycji. Coraz trudniej kupić też mieszkanie z przeznaczeniem na wynajem, bo deweloperzy wstrzymują nowe inwestycje. Nie wszyscy chcą kupować akcje na giełdzie, którą też czekają ciężkie czasy.

A kryptowaluty to jednak oferta dla inwestorów lubiących emocje. W takim otoczeniu złoto nadal jest dobrą inwestycją – szczególnie dla tych, którzy inwestują długoterminowo. Inwestycje w złoto można zacząć już od kilkuset złotych. Dużą popularnością od wybuchu wojny cieszą się szczególnie produkty o małej gramaturze. Złoto można łatwo sprzedać, bo to aktywo bardzo płynne, łatwo zbywalne na całym świecie. Do tego wojna w Ukrainie nadal sprzyja niepewności na rynkach finansowych. Jest jeszcze inna kwestia, złoto stało się w Polsce bardzo popularne w ciągu ostatnich 2-3 lat – dodaje Prezes.

Początkiem tego roku Mennica Skarbowa szacowała, że Polacy kupili około 14 ton złota w 2021 roku.

– Nasze analizy wskazują, że w 2022 roku Polacy zakupią jeszcze więcej złota, niż przed rokiem. Z informacji uzyskanych od międzynarodowych mennic – producentów złota wynika, że Polska jest co najmniej w piątce, jeśli nie w pierwszej trójce państw Unii Europejskiej pod względem sprzedaży złota. Wystarczy spojrzeć na półroczny raport Mennicy Skarbowej, by dostrzec, że pierwsze półrocze było rekordowe jeśli chodzi o sprzedaż tego kruszcu. W pierwszym półroczu br. Mennica Skarbowa sprzedała aż 2,4 t złota. Przewidujemy, że w najbliższym czasie zakup złota nadal będzie się cieszył sporą popularnością wśród inwestorów. Na jak długo? – Trudno powiedzieć. Pogłębiający się kryzys energetyczny oraz galopująca inflacja, a co za tym idzie – nieustannie wzrastające ceny żywności i usług z pewnością odbiją się na portfelach Polaków. Przeznaczając więcej funduszy na żywność, opłaty i inne koszty życia, zapewne będą nabywać mniej aktywów inwestycyjnych – zauważa Żołędowski.

Mennica Skarbowa w I poł. 2022 r. sprzedała 2,4 tony kruszcu, co stanowi wzrost o 141% r/r w porównaniu do roku ubiegłego. Największym zainteresowaniem wśród kupujących cieszą się wciąż sztabki o wadze 100g i 1 uncji, a także monety bulionowe, zwłaszcza Kanadyjski Liść Klonowy i Australijski Kangur. Miesięcznie spółka realizowała kilka tysięcy transakcji sprzedaży złota, zarówno w swojej sieci stacjonarnej, jak i online, podano. Mennica Skarbowa kupuje złote produkty wyceniane w EURO u największych producentów zrzeszonych w LBMA (London Bullion Market Association), czyli organizacji, która wyznacza i nadzoruje najwyższe standardy na rynku. Spółka współpracuje między innymi z mennicami: Perth Mint (Australia), Heraeus (Niemcy), Agor-Heraeus (Szwajcaria), Münze Österreich (Austria), Rand Refinery (RPA), PAMP Suisse (Szwajcaria), Royal Canadian Mint (Kanada), Shanghai Mint (Chiny), The Royal Mint (Wielka Brytania), Umicore-Degussa (Niemcy), The United States Mint (Stany Zjednoczone), Valcambi Switzerland (Szwajcaria) czy C.Hafner (Niemcy).

Dom jak BMW X5. Wywiad z Gawłem Biedunkiewiczem

Dom typu premium jest jedynym obiektem w tej kategorii produktów, którego nie da się nabyć w sposób komfortowy. Postanowiliśmy to zmienić, oferując możliwość zakupu domu prefabrykowanego z przysłowiowej „wyższej półki” w warunkach bezstresowych, wraz z całościową obsługą wysokiej jakości. Pragniemy być postrzegani jako dostawcy komfortowej usługi premium, której dotąd na polskim rynku budowlanym nie było” – na temat autorskiej koncepcji budownictwa rezydencjonalnego rozmawiamy z architektem Gawłem Biedunkiewiczem, współwłaścicielem szczecińskiej firmy Nowa Norma.

rozmawiała Arletta Liro / OKK!

Arletta Liro (AL): Nowa Norma – firma założona i prowadzona przez pana, właściciela pracowni biastudio, wspólnie z kolegą – architektem Karolem Nieradką, który również działa nadal jako projektant – znalazła optymalną odpowiedź na pytania i dylematy dotyczące wymagających klientów, którzy zdecydowali się zrealizować marzenie o własnym domu. Stworzyliście koncepcję współczesnej jednorodzinnej rezydencji jako designu. Klient otrzymuje ją od was w formie gotowego produktu. Na tej samej zasadzie, na jakiej nabywa nowy, luksusowy samochód w salonie dilera. Mówimy bowiem o domu kategorii premium, ale produkowanym seryjnie, a zatem szybciej niż w technologii tradycyjnej, lecz nie ustępującym jej jakością. Dla wielu potencjalnych klientów będzie to rozwiązanie idealne, które jednak wcześniej nie przyszło im do głowy, bo o ile poszukując samochodu raczej na pewno nie zdecydujemy się na prototyp, o tyle rozważając budowę nie myślimy o tym procesie jako o „prototypowaniu”, a więc de facto eksperymentowaniu ze wszystkimi związanymi z tym zagrożeniami. Zamiast tego, przynajmniej na początku, poddajemy się romantycznym nastrojom: mój dom, jedyny, niepowtarzalny. Za to później powoli tracimy entuzjazm, gdy okazuje się, że budowa może potrwać dłużej niż zaplanowaliśmy, pochłonąć koszty większe niż zakładane, a przy tym nie zostanie zwieńczona rezultatem, jakiego się spodziewaliśmy…

Gaweł Biedunkiewicz (GB): To niestety prawda. Największą wadą rodzimego budownictwa rezydencjalnego, szczególnie klasy premium, pozostaje to, że – właśnie z tego powodu, że jest to eksperyment – koszty tego eksperymentu ponosi jednoosobowo zamawiający, czyli inwestor. Oczywiście architekt, który sprzedaje pierwotną ideę, uczestniczy w całym procesie. Rozmawia z klientem, współtworzy ją wspólnie z nim. Nie zmienia to jednak faktu, że koszty wdrożenia owego prototypu są w całości po stronie człowieka, który decyduje się na samodzielną realizację unikatowego projektu własnego domu. Obietnica, jaką daje architekt, nie jest więc realizowana jego rękoma tylko osób trzecich. A inwestor jest zmuszony całe ryzyko związane z prototypowaniem wziąć na siebie. Równocześnie jest w Polsce duże grono klientów, którzy tego nie potrzebują. Bo zajmują się czym innym, są profesjonalistami w odległych od architektury dziedzinach i nie chcą się zagłębiać w arkana budownictwa. Pragną po prostu otrzymać dobry produkt. Ale równocześnie nie udadzą się w tym celu do dewelopera, by kupić dom obok kogoś, kto będzie miał identyczną zabudowę. Albo nie zaakceptują tego domu w miejscu, gdzie deweloper go sprzedaje. W tej sytuacji czują się skazani na rozwiązanie tradycyjne – projekt i budowę domu od podstaw. Nieprzypadkowo w świecie nieruchomości mówi się, że istnieją trzy najważniejsze wartości: lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja. Jeżeli podążając tym tropem zechcemy zamieszkać tam, gdzie sobie wymarzyliśmy nie pozostanie nam więc nic innego jak wdrażanie prototypu. Oczywiście, można polemizować, że prototypem nie będzie budownictwo typowe, tzw. „dom z katalogu”. Ale tym sposobem możemy uzyskać pastisz budownictwa i dodatkowo nie unikniemy prototypowania, bo produkt z katalogu nie jest przecież sprzedawany razem z wykonawstwem! Zaobserwowaliśmy wśród klientów potrzebę otrzymania produktu premium, lecz bez podążania drogą budowlanego eksperymentu. Stąd oczywiście pomysł na Nową Normę, oparty o nasze skrajnie odmienne osobowości. Z jednej strony jest więc Karol Nieradka – znany i doceniany w Polsce projektant domów klasy premium, nagradzany architekt z olbrzymim dorobkiem. Z drugiej jestem ja, który zajmuję się budownictwem przemysłowym i użyteczności publicznej – aspektami architektury oraz budownictwa niezwiązanymi z mieszkalnictwem. To, że od lat jestem zaangażowany w działania dla biznesu, okazało się w tym przypadku atutem. Równocześnie pozwoliło mi dostrzec analogie pomiędzy budownictwem rezydencjonalnym, a obszarem budownictwa przemysłowego, gdzie obudowujemy maszynę i to właśnie maszyna jest sercem koncepcji, a nie sam budynek.

Gaweł Biedunkiewicz

AL.: Rozwinie pan tę myśl?

GB: Zakłady przemysłowe bardzo rzadko dysponują kompetentnym zespołem specjalistów związanych z wykonawstwem. Mamy deficyt kapitału ludzkiego, szczególnie jeśli chodzi o widzę ścisłą. Z tego właśnie powodu przeciętny zakład przemysłowy jest bardzo mało zainteresowany angażowaniem się w budownictwo. Chce po prostu pozyskać obudowę dla kolejnego urządzenia, dla magazynowanych produktów oraz usług, których potrzebuje. Tutaj dochodzimy do wspomnianego porównania. Ponieważ ja podobnie wyobrażam sobie współczesną rodzinę! Powinna ona koncentrować się na tworzeniu ciepła domowego, a równocześnie eksponować i rozwijać inne swoje talenty, nie tracąc czasu i energii na tematy, które są członkom tej rodziny obce. Nie angażować się tam, gdzie pojawia się czynność techniczna dotycząca stworzenia domu rozumianego jako funkcjonalna i estetyczna „obudowa” dla tej rodziny, bo w tym przypadku to ona jest wspomnianym wcześniej „sercem”. Pewna uniwersalność i powtarzalność są więc w tym przypadku pomocne, a wręcz niezbędne.

AL.: Jak konkretnie powstawała Nowa Norma?

GB:
W istocie to ja przyszedłem do Karola ze szkicem pomysłu. Drobne wykonawstwo miałem już za sobą, realizowałem też budynki rezydencjonalne jako wykonawca. Zdobyłem uprawnienia również w Irlandii, a tam architekt jest trochę innym zawodem. Częściej odbierany jako facet w kasku, który nadzoruje budowę niż rysownik, jak najczęściej bywa u nas postrzegany. Od 2009 roku, kiedy zacząłem działalność w Szczecinie, pracowałem w Polsce jako inwestor zastępczy starając się oferować pełen pakiet, czyli zarówno projekt jak i nadzór, a także kontrolę i pomoc w wyłonieniu wykonawcy. Już wówczas dążyłem do tego, by proponować produkt gotowy właśnie z myślą o ludziach, którzy niekoniecznie mają potrzebę uczyć się budownictwa, bo są świetni w czymś innym i dobrze im z tym, niezależnie czy mówimy o osobie czy o podmiocie gospodarczym. Po drugiej stronie mocy był Karol, który powiedział, że dostaje dwa telefony w tygodniu od osób, które chciałyby kupić taki sam dom jak zaprojektowany przez niego fenomenalny Dom w Dobrej. Odpowiadał im niezmiennie: „Dom w Dobrej został zaprojektowany dla konkretnej osoby, na konkretnej działce, gdzie istnieje konkretny układ przestrzenny – jest tam garaż w piwnicy, ponieważ występuje różnica terenu.” Jednak to nie zniechęcało dopytujących, którzy odpowiadali: w tej sytuacji chcielibyśmy zmienić trochę ten dom, ale on jest tak piękny, funkcjonalny i tak dobrze „leży”, że nie chcemy już szukać innego. Moja idee fixe była zatem taka, żeby dać inwestorowi dom pod klucz, gotowy produkt. Natomiast Karol równolegle doświadczał natrętnego wręcz zainteresowania domem, który zaprojektował. Jako odpowiedzialny architekt powtarzał do znudzenia, że nie da się zrobić dwóch Domów w Dobrej, bo nie ma dwóch takich samych działek na świecie. W moim pomyśle dostrzegł sposób na usatysfakcjonowanie wszystkich tych potencjalnych klientów, których wcześniej musiał odesłać z przysłowiowym kwitkiem. W połączeniu naszych doświadczeń i aspiracji tkwił niesamowity potencjał. Usiedliśmy więc do deski kreślarskiej równolegle nawiązując kontakty z firmami zajmującymi się prefabrykacją i stworzyliśmy taką formułę rezydencjonalną, która oczywiście nawiązuje do Domu w Dobrej, ale jest dużo bardziej uniwersalna. Ta uniwersalność przejawia się nie tylko w tym, że usunęliśmy piwnicę i dopasowaliśmy projekt do prefabrykacji. Dużo naszej twórczej energii i pracy włożyliśmy w to, żeby dom, który już wówczas postanowiliśmy oferować jako Nowa Norma, był odpowiedni dla różnych użytkowników. Na naszej stronie prezentujemy ten projekt, który jest przygotowany do seryjnej produkcji i został oparty o oryginalny Dom w Dobrej. A anegdota jest taka, że kiedy już jako Nowa Norma nawiązaliśmy kontakt z dostawcami systemów inteligentnego domu, dystrybutor, który rozmawiał z nami o tych systemach, w pewnym momencie stwierdził: „Wiecie, przychodzą do mnie różni architekci z rzutami, które są prawie identyczne jak tego waszego domu”. Okazuje się, że zaistniał jakiś niewyjaśniony fenomen, jeśli chodzi o ten konkretny dom premium autorstwa Karola. Bo wygląda na to, że znalazł on receptę na dom idealny. Odpowiedział na oczekiwania więcej niż jednego człowieka, co nie było jego intencją, ale się wydarzyło…

AL.: Stworzył więc projekt analogiczny do dobrze zaprojektowanego samochodu – że po raz kolejny przywołam to skojarzenie – którego uniwersalność jest jednak jak najbardziej intencjonalna.

GB: Tak, dokładnie. Dom wymyślony po najdrobniejszy element jak dobrze zaprojektowany samochód. W ten sposób staliśmy się trochę Henrym Fordem (śmiech). Bo zauważyliśmy, że jeśli zmienimy niedużo w „prototypie”, to od produkcji warsztatowej pojedynczego modelu możemy płynnie przejść do produkcji seryjnej. Włożyliśmy jednak sporo pracy intelektualnej w to, żeby dom Nowej Normy mógł się starzeć wraz z człowiekiem, rozwijać się z rodziną, dopasowywać się do użytkowników. Okazało się bowiem, że tu właśnie tkwi klucz do sukcesu i nasza przewaga. Ponieważ ludzie, realizując na własną rękę prototyp w postaci domu, postrzegają go z perspektywy „tu i teraz”. Nie dostrzegają zderzenia tej koncepcji z bogactwem życia i jego dynamiką. A budynki, w wersji idealnej, wznosi się przecież na lata. Budując dom w wieku, powiedzmy, trzydziestu czy czterdziestu lat, budujemy go także dla siedemdziesięciolatka, którym kiedyś będziemy. Wznosimy go na moment, gdy w domu jest gwardia dzieciaków i na czas, kiedy się od nas wyprowadzą.

AL: A wówczas miejsce dzieci mogą zająć starzejący się rodzice…

GB:
Dokładnie tak. Właśnie na adaptowalności polega siła koncepcji domu Nowej Normy z jego parterowym układem w formie litery „L” jako bardzo ważnym elementem. Dwie strefy, dzienna i nocna, nie zostały wydzielone żadnymi barierami architektonicznymi. Można powiedzieć, że „zaglądają” do siebie, ale nienachalne, bo w sposób bardzo przemyślany. Kluczem do „Domu w Dobrej” były właśnie te zamknięcia i otwarcia widokowe – występuje w nim część dzienna i nocna, ale jednocześnie następuje powiązanie stref, znacznie lepsze niż na przykład w przypadku domu z poddaszem użytkowym. Dom Nowej Normy jest nieuniknioną konsekwencją tego pierwotnego, tak lubianego przez klientów, pomysłu Karola. W trakcie procesu w naszych głowach pojawiło się mnóstwo wspierających refleksji na temat tego, jak bardzo możemy poprawić życie ludziom przez to, że nie budujemy tego domu jeden raz, tylko wielokrotnie. Możemy więc sięgnąć po produkty, które się lepiej sprawdzą, możemy zmodyfikować nieco design za każdym kolejnym razem. Dokładnie tak jak z samochodem, powracając do przywołanej wcześniej analogii, możemy zmienić silnik na lepszy, możemy znaleźć lepsze materiały wykończeniowe i mogą one dalej ewoluować wraz z rozwojem technologii. W przypadku domu powtarzalnego łatwiej jest również sprawić, że projekt pozostanie aktualny niż w przypadku realizowania prototypu. Moje doświadczenia z obszaru budownictwa przemysłowego są takie, że w momencie, kiedy mamy do czynienia z dużą inwestycją przemysłową, gdzie występuje wiele decyzji środowiskowych, decyzji o warunkach zabudowy i innych, zdarza się, że procedura projektowania i powstawania budynku przemysłowego jest tak długa, że w tym czasie maszyna, która ma w nim stanąć zmienia się na tyle, że w końcu… budynek staję się nieaktualny! W jakimś sensie to samo dzieje się z budownictwem mieszkaniowym realizowanym tradycyjnie, ponieważ proces inwestycyjny rozpoczyna jeden człowiek, a kończy go często ktoś zupełnie inny. W Nowej Normie chcemy wyraźnie powiedzieć, że to jest właśnie ten kluczowy element, który nie działa w tradycyjnym budownictwie. Nie nadąża ono za pierwotną myślą, która jest o kilka lat wcześniejsza niż produkt końcowy. My postanowiliśmy tego uniknąć. Prefabrykacja i powtarzalność, seryjność, pozwala projektowi pozostać „na czasie” aż do zakończenia procesu. Powszechnym jest, że do architektów przychodzą młode małżeństwa, gdy kobieta jest w pierwszych miesiącach ciąży. Dom tradycyjny nigdy w tych dziewięciu miesiącach się nie wydarzy, a nasz może!

AL.: Może się „narodzić” w ciągu dziewięciu miesięcy?!

GB:
Tak! Jeśli zaistnieją dogodne warunki prawne to istnieje bezwzględna możliwość, że klient będzie mógł wprowadzić się po dziewięciu miesiącach od podpisania umowy. Istnieją okoliczności, w których jest to możliwe.

AL: Pogoda też musi sprzyjać…

GB:
Właśnie niekoniecznie. Nasz budynek wbrew pozorom jest bardzo odporny na pogodę, jeśli chodzi o proces inwestycyjny. Zakładamy de facto tylko około siedmiu dni, które są znacząco zależne od pogody, w całym procesie inwestycyjnym! Realizujemy budynki w konstrukcji żelbetowej, ponieważ spełniają one podstawową potrzebę Polaka dotyczącą solidnej konstrukcji i trwałości. W Polsce nadal wybudowanie domu z żelbetu postrzegane jest jak kupno Toyoty – jedno i drugie nie straci na wartości. Użycie tego właśnie materiału gwarantuje, że dom będzie żył długo, że będzie się ładnie starzał z inwestorem. Życie techniczne naszego obiektu jest naprawdę bardzo długie. Jako architektom nie jest nam bowiem obojętna kwestia śladu węglowego. Dlatego proponujemy dom na całe życie, a nawet więcej niż jedno pokolenie. Mój brat, inżynier mechanik, mawia, że jako cywilizacja zrobiliśmy wiele rzeczy bardzo złych. Należy jednoznacznie stwierdzić, że w chwili obecnej jesteśmy w takim punkcie, iż jedyną grupą, która jest w stanie to naprawić, są inżynierowie. Tylko poprzez rozwiązania inżynierskie jesteśmy w stanie jako cywilizacja rozwiązać globalne problemy. Największą zmorą wszystkich emisji jest przecież produkcja przemysłowa. Wiadomo, że jeśli chcemy być ekologiczni w jeżdżeniu samochodem, to powinniśmy go nie wymieniać. Bo emisje spowodowane produkcją są wielokrotnie większe niż emisje użytkowe. Dom Nowej Normy już teraz jest bardzo dobrze odbierany społecznie za sprawą swojej funkcjonalności, adaptowalności. Jest parterowy i pozbawiony architektonicznych barier, a więc dostępny dla osób z niepełnosprawnościami, dla osób wielu potrzeb. Jednocześnie jego wielkość jest na tyle optymalna, że zmieści się w nim nawet pięcioosobowa rodzina, a z drugiej strony nie będzie też za duży dla pary, która oczekuje wyjątkowego komfortu. To powoduje, że ten budynek o powierzchni 177 mkw., jeśli już raz powstanie, będzie potem sprawnie działał przez dziesięciolecia! Bo nie jest źle pojętym eksperymentem, który wkrótce będzie wymagał adaptacji. To chyba jest jego najważniejsza zaleta obok rozwiązań stricte inżynierskich.

AL.: Na swojej stronie napisaliście: „Nazywamy się Nowa Norma, bo naszą misją jest zmiana standardów budowy domów”. O zmianie standardu już opowiedzieliśmy. Proszę jeszcze na koniec powiedzieć kilka słów na temat „misji”.

GB: Nasza misja sprowadza się do ułatwiania i uprzyjemniania życia poprzez dostarczenie klientowi domu w standardzie premium jako miłej, bezproblemowej dla niego usługi, a nie przysłowiowej drogi przez mękę. Wyobrażamy sobie, że może przyjść do nas mąż z żoną, podpisać umowę na wybudowanie domu, a potem, w pełni zrelaksowany, pójść do centrum handlowego albo na dobry obiad. Bez patrzenia sobie głęboko w oczy z niemym pytaniem „czy naprawdę chcemy się na to decydować?”. Dzisiaj dom typu premium jest jedynym obiektem w tej kategorii produktów, którego nie da się nabyć w sposób komfortowy. My postanowiliśmy to zmienić, oferując możliwość zakupu domu prefabrykowanego z przysłowiowej „wyższej półki” w warunkach bezstresowych, wraz z całościową obsługą wysokiej jakości. Pragniemy być postrzegani jako dostawcy komfortowej usługi premium, której dotąd na polskim rynku budowlanym nie było.Warto dodać, że dom Nowej Normy można otrzymać w cenie porównywalnej do wybudowanego metodą tradycyjną o podobnej powierzchni. Przy tym nasz na pewno jest odporniejszy na inflację, która obecnie ma olbrzymie znaczenie. Wiele osób, które dzisiaj decydują się na projekt domu realizowanego metodą tradycyjną, nie ma pojęcia, za ile go zbuduje. A podpisując z nami umowę, już pierwszego dnia klient wie, jaka będzie ostateczna cena, która zależy tylko od standardu wykończenia. Na tej samej zasadzie jak kupując na przykład BMW X5 możemy wybrać spośród kilku modeli aranżacji wnętrza od classic po premium. Podobieństwo do standardów stosowanych w przemyśle samochodowym odzwierciedla się nie tylko w kwestiach materiałowych, np. od rozwiązań eko-budżetowych po prawdziwe deski, ale także w instalacjach, gdzie pojawia się klimatyzacja, inteligentna elektryka, coraz bardziej doskonała elektronika. A równocześnie – ponieważ zaistniał ów fenomen popularności domu Nowej Normy wzorowanego na, nie boję się użyć tego słowa, kultowym Domu w Dobrej – nie widzimy potrzeby prowadzenia dalszych poszukiwań w dziedzinie formy, a chcemy się skupić na doskonaleniu funkcji. Pragniemy być tym przysłowiowym „niemieckim” projektantem, który drąży w detalu. Pozostajemy bowiem pod wrażeniem staranności tamtejszego designu, którego twórcy nie koncentrują się na wymyślaniu coraz dziwniejszych form, które zestarzeją się brzydko albo ładnie, a całą swoją energię i kreatywność inwestują w pracę typowo inżynierską. Podobnie i my myślimy o budynku jako o maszynie, która ma być coraz doskonalsza, natomiast wcale nie musi, a nawet nie powinna, stawać się z czasem bardziej „showmańska”.

Kliniki.pl oraz eGabinet.pl połączyły siły

W ramach podpisanej umowy platforma Kliniki.pl została partnerem strategicznym start-up’u eGabinet. Celem współpracy jest stworzenie kompleksowego narzędzia, które usprawni i uporządkuje procesy związane z działalnością lekarską – od momentu umówienia wizyty, jej przeprowadzenia, stworzenia bazy informacji medycznych po wystawienie e-dokumentów. Synergia przyniesie także bezpośrednie korzyści dla samych pacjentów.

Spółki podpisały umowę w pierwszej połowie lipca 2022 roku, a obecnie są na etapie finalizacji zaplanowanych działań. Ich celem jest digitalizacja i rozwój ochrony zdrowia, a tym samym usprawnienie procesów obsługi pacjentów i znaczące wsparcie administracji, a także lekarzy. Placówki korzystające z usług spółek posiadają wszelkie informacje na temat swojej działalności i dokumentacji badanych w jednym miejscu. Ponadto konsultacje umawiane przez portal Kliniki.pl u lekarzy korzystających z usług eGabinet niebawem automatycznie pojawią się w grafikach specjalistów w aplikacji. Synergia ma także na celu wyjście naprzeciw potrzebom pacjentów, którzy otrzymają możliwość umawiania wszystkich wizyt za pomocą jednej platformy.

– Połączenie eGabinet.pl oraz Kliniki.pl to dla nas ogromna szansa na rozwój, a jednocześnie duże wyzwanie. Nasz partner działa na rynku od 2012 roku, a tym samym ma większe doświadczenie i bardziej rozbudowaną bazę klientów. Celem firm eGabinet.pl i Kliniki.pl jest rozwój prywatnego sektora medycznego w Polsce. Po sfinalizowaniu wszystkich zaplanowanych procesów staniemy się narzędziem kompleksowym dla branży medycznej – mówi Piotr Strychalski, Prezes spółki eGabinet.pl.

– Dostrzegam duży potencjał w działalności start-up’u eGabinet.pl, który oferuje sektorowi medycznemu w Polsce narzędzie porządkujące wszelkie procesy wewnętrzne, a tym samym digitalizację dokumentacji i nie tylko. Marka rozwinęła się w krótkim czasie i mam nadzieję, że podpisana z nami umowa znacząco przyśpieszy jej dalszy rozwój. Firma Kliniki.pl nabyła natomiast innowacyjne w skali całego rynku rozwiązanie – mówi Marcin Fiedziukiewicz, Prezes spółki Kliniki.pl.

Firma Kliniki.pl to platforma typu marketplace łącząca pacjentów z prywatnymi placówkami medycznymi i kosmetycznymi oraz ośrodkami rehabilitacji, a także lider w swojej kategorii. Serwis każdego miesiąca odwiedza ponad milion użytkowników. Spółka eGabinet.pl to start-up, który w grudniu 2020 roku udostępnił dla prywatnych ośrodków nową, innowacyjną aplikację usprawniającą działalność placówek medycznych – wirtualny gabinet regularnie uzupełniany o kolejne funkcjonalności. Narzędzie dostępne przez przeglądarkę porządkuje wewnętrzne procesy, dokumentację oraz dane, a także terminy spotkań. W 2021 roku za jego pośrednictwem umówiono ponad 100 000 wizyt.