Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Połowa użytkowników na świecie łączy firmowe i prywatne hasła

Większość nieskomplikowanych haseł okazuje się furtką dla hakerów. 51 proc. użytkowników mieć te same hasła do kont służbowych i osobistych. I pomimo, iż hasło stanowi dziś podstawowe zabezpieczenie danych, ponad 23 miliony osób używa numeru „123456” do ochrony swoich kont. Co więcej – w tym roku słowo „hasło” było najczęściej używanym zwrotem w Wielkiej Brytanii, według NordPass. Nic więc dziwnego, że 90 proc. internautów obawia się zhakowania – zauważa Muhammad Patel, inżynier bezpieczeństwa w firmie Check Point Software.


Eksperci wskazują, że przeciętny człowiek ma do zapamiętania nawet do 100 haseł. Nic więc dziwnego, że wiele osób ma poczucie bycia „przeładowanym”. Choć powinniśmy generować złożone hasła ze znakami i symbolami, to ludzki mózg szuka zwykle ścieżki najmniejszego oporu, co często skutkuje złymi praktykami bezpieczeństwa.

Wystarczy zhakowanie jednego konta, by cyberprzestępca mógł potencjalnie uzyskać dostęp do każdej używanej na nim aplikacji, w tym profesjonalnych narzędzi do współpracy, takich jak Teams, Slack i Outlook. Może to skutkować wyciekiem danych klientów, kosztownymi żądaniami okupu lub grzywnami lub całkowitą utratą zaufania klientów, często trudnym do odzyskania.


Jakie zapobiec takiemu zagrożeniu?
Organizacje powinny przyjąć również inne metody uwierzytelniania. Np. łącząc rozwiązania do ochrony wielu kont, takie jak aplikacje do uwierzytelniania dwuskładnikowego z danymi biometrycznymi, zmniejszysz szanse na udany atak, jednocześnie pomagając poprawić ogólny stan bezpieczeństwa w Twojej organizacji – uważa ekspert Check Pointa.

Poprawa higieny haseł nie musi być skomplikowana, ale trzeba ją wdrożyć jak najszybciej, aby zminimalizować ryzyko ataku. Istnieją działania, które można już teraz podjąć, aby pomóc firmom rozwiązać powszechny problem niezabezpieczonych haseł:

Zaimplementuj rozwiązanie do monitorowania kont:
Możesz chronić tylko to, co widzisz, dlatego ważne jest, aby mieć wgląd we wszystkie konta, które zostały naruszone w wyniku ataku. W przeciwnym razie, jak zamierzasz wprowadzić ulepszenia, aby zapobiec ponownemu wystąpieniu ataku? Stąd należy dokonać przeglądu domyślnych ustawień konta i włączyć funkcje, takie jak blokowanie konta po nieudanych próbach logowania. Nie chcemy przecież, aby atakujący miał nieograniczony czas lub nieograniczoną liczbę prób logowania, co pozwoliłoby mu włamać się do Twojej organizacji.

Ochrona przed atakami typu phishing:
Gdy zapytano o doświadczenia z atakami typu phishing, 52 proc. liderów ds. bezpieczeństwa stwierdziło, że doświadczyło w ten sposób naruszenia poświadczeń. Organizacje powinny zadać sobie podstawowe pytania: „w jaki sposób moje zabezpieczenia poczty e- mail przepuściły tę wiadomość phishingową?” „Czy system skutecznie blokuje i zapobiega tym starannie spreparowanym wiadomościom e-mail?” Jeśli nie, musisz zainwestować w technologię, która przede wszystkim powstrzyma złośliwe e-maile przed dotarciem do skrzynki pocztowej. Drugim krokiem jest znalezienie rozwiązania, które uniemożliwi użytkownikowi wprowadzenie swoich danych uwierzytelniających na stronie phishingowej. Takie rozwiązania istnieją, to tylko kwestia inwestycji i przyjęcia.

Użyj menedżera haseł:
Czasami posiadanie hasła jest obowiązkowym wymogiem, więc nie możesz polegać wyłącznie na innych metodach uwierzytelniania. Przeprowadź ocenę, aby zdecydować, czy menedżer haseł byłby odpowiedni dla Twojej organizacji. Menedżery haseł mają kilka zalet. Pozwalają pracownikom bezpiecznie przechowywać dane uwierzytelniające, generować unikalne hasła i mogą automatycznie uzupełniać pola na stronach internetowych. Eliminuje to poleganie na zapamiętywaniu setek haseł lub zapisywaniu ich.

Świat zbroi się w złoto: banki centralne zakupiły rekordowe 400 ton złota w Q3 ’22

Przez ostatnie trzy miesiące popyt detaliczny na złote sztabki i monety bulionowe osiągnął na świecie najwyższy poziom od sześciu kwartałów. W III kwartale br. sprzedano globalnie aż 351 ton złota – wynika z informacji udostępnionych przez Światową Radę Złota (WGC). W naszej części Europy popyt na złoto był większy o ponad 86 proc. w stosunku do III kwartału 2021r. W opinii Zarządu Mennicy Skarbowej wzrost popytu na złoto w skali globalnej to przede wszystkim efekt rosnącej w wielu krajach inflacji oraz rozsądnego zarządzania inwestycjami.

Światowa Rada Złota (WGC) opublikowała informacje na temat popytu i cen kruszcu na rynkach światowych w III kwartale 2022 roku. Według opublikowanych przez organizację danych, globalny popyt na fizyczne złoto inwestycyjne w postaci sztabek i monet bulionowych wyniósł 351 ton w trzecim kwartale 2022 roku – oznacza to wzrost o 36% rok do roku i o 41% kwartał do kwartału.

Na większości rynków, także w Polsce popyt został napędzony przez gwałtowny wzrost globalnej inflacji. W Europie czynniki zwiększonych zakupów złota były dwa: po pierwsze – nadal trwająca wojna tuż przy granicy UE, a po drugie – próby podwyższania stóp procentowych w celu ograniczenia inflacji (jednocześnie bez pogrążenia regionu w ostrą recesję), zachęciły do dalszej akumulacji złota. Zwiększony popyt na fizyczne złoto inwestycyjne znajduje odzwierciedlenie w ankiecie konsumenckiej, jaką we wrześniu przeprowadziła WGC. 82% przebadanych amerykańskich inwestorów zgodziło się, że złoto zapewnia ochronę przed inflacją i wahaniami kursów walut, a 85% ankietowanych wskazało, że jest to dobre zabezpieczenie na okresy niepewności politycznej i gospodarczej. O tym, że warto inwestować w złoto długoterminowo świadczą także reakcje inwestorów z Japonii. Obecnie w kraju kwitnącej wiśni utrzymuje się historycznie wysoki kurs złota. Sprzedaż kruszcu jest tam spowalniana szczególnie wśród starszego pokolenia, które trzymało złoto przez długi czas

Jarosław Żołędowski, prezes Mennicy Skarbowej.

Na dwóch największych rynkach świata popyt na sztabki i monety w ostatnim kwartale utrzymywał się na wysokim poziomie. W Chinach – w porównaniu z załamaniem spowodowanym blokadą COVID w II kwartale – popyt niemal się podwoił i wyniósł 70 ton.

W Indiach wzrósł o 6 proc. r/r, a z wynikiem na poziomie 45 ton był o 14 proc. wyższy od średniej kwartalnej z ostatnich pięciu lat. W Japonii popyt na fizyczne złoto inwestycyjne wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie (3t w III kw.) i oznacza wzrost o 56 proc. r/r. W USA popyt wzrósł o 3 proc. r/r do poziomu 25 ton. Sprzedaż monet menniczych w USA jest najwyższa od 1999 roku, ponieważ konsumenci wyrażają coraz większy pesymizm na temat stanu gospodarki USA. W warunkach rosnącej inflacji, popyt inwestycyjny był wspierany przez rolę złota jako zabezpieczenie przed inflacją. Także Bliski Wschód wygenerował najwyższy poziom kwartalnych inwestycji od czterech lat – tu odnotowano wzrost o 64 proc. r/r i wynik na poziomie 26 ton. Popyt na bezpieczną, złotą przystań był szczególnie widoczny w Iranie oraz w Turcji, w której rekordowa inflacja w połączeniu ze stabilnymi cenami lirów przyniosły gwałtowny wzrost popytu (przy wyniku 47 t był to drugi najwyższy kwartał w historii danych Światowej Rady Złota).

Światowa Rada Złota nie podaje dokładnej sprzedaży dla Polski. Ale z naszych relacji z największymi światowymi producentami tego kruszcu wynika, że nasz kraj znajduje się w TOP 5 w Europie jeśli chodzi o poziom przychodów z tego tytułu. Widać także, że coraz więcej polskich firm czy to online czy jubilerskich zaczyna sprzedawać złoto inwestycje. Klientom radzę kupować produkty z tego kruszcu u sprawdzonych dealerów, którzy są w stanie dopasować zakup do możliwości kupującego. Warto więc poświęcić chwilkę czasu na sprawdzenie sprzedającego, a nie warto kupować złota w pośpiechu, na stojąco przy ladzie z innymi produktami dodaje Jarosław Żołędowski.

Europejskie zakupy złota inwestycyjnego wzrosły r/r o 28 proc. i wyniosły 72 tony. Popyt w Niemczech (na największym rynku europejskim) wzrósł o 25 proc. r/r, osiągając rekordowy poziom 131t. Na mniejszych rynkach europejskich, klasyfikowanych w zestawieniach WGC jako „other Europe” (w tej grupie jest także Polska), popyt na złote sztabki i monety wzrósł rok do roku aż o 86 proc. Kwartalny wynik na poziomie 9,8t jest najlepszym od czasu czwartego kwartału 2013 roku.

W III kwartale tego roku przybyło również krajów, które postanowiły zwiększyć rezerwy złota. W obawie przed inflacją – z konieczności utrzymania wartości rezerw walutowych – światowe banki centralne intensywnie gromadziły kruszec. W minionym kwartale banki zakupiły rekordowe 400 ton złota, co przewyższyło oczekiwania obserwatorów i pozwala się spodziewać dalszych wzrostów. Łącznie w tym roku światowe banki centralne zgromadziły już 673 ton kruszcu, co stanowi najwyższy wynik od 1967 roku! W ciągu minionego kwartału najwięcej złota zakupiły banki z Turcji, Uzbekistanu i Kataru, a największymi sprzedawcami surowica były kraje takie jak: Kazachstan (zmniejszył swoje zasoby o 2t) oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie (uszczupliły skarbiec o 1t złota).

Cena złota (USD/oz) spadła w trzecim kwartale o 8 proc., co było w dużej mierze reakcją na siłę amerykańskiego dolara po podniesieniu przez Fed stóp procentowych w celu zwalczania wysokiej inflacji. W polskiej walucie nastąpiły za to wyraźne wzrosty. Ceny wahały się w przedziale 7863-8379 PLN/oz, podczas gdy w analogicznym okresie 2021 roku był to zakres 6689-7095 PLN/oz. Warto tu podkreślić, jak mocno ceny w Europie odbiegają od notowań w amerykańskich dolarach – w ujęciu r/r, w III kwartale 2022 średnia kwartalna cena uncji złota w USD spadła o 3 proc., podczas gdy w tym samym czasie notowania w EUR wzrosły o 13 proc.

Wyniki Asseco za trzy kwartały 2022 roku – stabilny wzrost i dalsza dywersyfikacja

Po trzech kwartałach 2022 roku Asseco osiągnęło 12,8 mld zł przychodów ze sprzedaży, co oznacza wzrost o 24% w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. Sprzedaż własnych produktów oraz usług informatycznych wzrosła o 22% i wyniosła 9,9 mld zł. Skonsolidowany zysk operacyjny ukształtował się na poziomie 1,4 mld zł, co oznacza wzrost o 29%. Zysk netto przypisany akcjonariuszom jednostki dominującej zwiększył się o 4% i wyniósł 376 mln zł. Grupa kontynuowała stabilny rozwój we wszystkich segmentach działalności.

Po dziewięciu miesiącach tego roku zysk operacyjny non-IFRS wyniósł 1,5 mld zł, co oznacza wzrost o 15% w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku, a zysk netto non-IFRS przypisany akcjonariuszom Asseco Poland ukształtował się na poziomie 409 mln zł i był wyższy o 6%. Dla Grupy Asseco dane w ujęciu non-IFRS stanowią ważną informację na temat sytuacji finansowej, a także dla oceny rozwoju działalności.

Grupa zwiększyła sprzedaż we wszystkich segmentach operacyjnych, dzięki konsekwentnie realizowanej strategii geograficznej, produktowej i sektorowej dywersyfikacji biznesu. Po trzech kwartałach bieżącego roku rynki zagraniczne reprezentowane przez Formula Systems i Asseco International odpowiadały za 90% sprzedaży Grupy.

Przychody w segmencie Formula Systems wyniosły 8,6 mld zł, co oznacza wzrost o 29%, a zysk operacyjny 885 mln zł, czyli o 70% więcej niż w analogicznym okresie 2021 roku. Na raportowany poziom zysku operacyjnego w tym segmencie istotny, negatywny wpływ mają dodatkowe koszty amortyzacji wartości niematerialnych i prawnych rozpoznanych w ramach rozliczenia nabycia (PPA) oraz koszty transakcji z pracownikami rozliczane w formie instrumentów kapitałowych (SBP), które okresie trzech kwartałów 2022 roku obniżyły go o 245 mln zł. Jednocześnie w raportowanym okresie korzystny wpływ na wynik operacyjny w kwocie 197 mln zł miała transakcja sprzedaży udziałów w spółce Infinity Labs R&D. Po uwzględnieniu tych korekt, zysk operacyjny non-IFRS segmentu Formula Systems ukształtował się na poziomie 933 mln zł, czyli o 27% wyższym niż w tym samym okresie przed rokiem. W segmencie Asseco International sprzedaż wzrosła o 18% do 3,0 mld zł, a zysk operacyjny osiągnął poziom 254 mln zł. Po uwzględnieniu korekt non-IFRS zysk operacyjny tego segmentu był zbliżony do ubiegłorocznego i wyniósł 321 mln zł. Segment Asseco Poland wypracował 1,3 mld zł przychodów, czyli o 12% więcej niż rok wcześniej, a zysk operacyjny był o 4% wyższy i wyniósł 215 mln zł.

Przychody Grupy Asseco są bardzo dobrze zdywersyfikowane sektorowo. Po 9 miesiącach 2022 roku rozłożyły się następująco: przedsiębiorstwa – 42%, bankowość i finanse – 34% oraz instytucje publiczne – 24%.

W samym III kwartale bieżącego roku Grupa odnotowała sprzedaż na poziomie 4,5 mld zł, co stanowi wzrost o 28%. Zysk operacyjny ukształtował się na poziomie 422 mln zł (wzrost o 13%), a zysk operacyjny non-IFRS 512 mln zł (wzrost o 12%). Zysk netto przypisany akcjonariuszom jednostki dominującej wyniósł 128 mln zł (wzrost o 6%), a w ujęciu non-IFRS na poziomie 138 mln zł (wzrost o 1%).

Pierwsze trzy kwartały 2022 roku były dla nas okresem stabilnego wzrostu. Odnotowaliśmy poprawę wyników, mimo trudnego otoczenia biznesowego i rosnących kosztów pracy. Było to możliwe za sprawą niezmiennie realizowanej strategii dywersyfikacji geograficznej, produktowej i sektorowej, co przy wysokim tempie cyfryzacji w gospodarce pozwala nam na stały wzrost. Specyfika naszego biznesu sprawia, że możemy koncentrować się na powtarzalnych przychodach, co zapewnia finansową stabilność i przewidywalność. Cały czas zwiększamy także skalę biznesu poprzez akwizycje. W ciągu pierwszych 9 miesięcy 2022 roku do Grupy dołączyło 10 nowych spółek. Mimo zmiennego otoczenia makroekonomicznego utrzymuje się popyt na nasze rozwiązania, czego dowodem jest nasz portfel zamówień, rosnący w kursach stałych, w porównaniu do backlogu sprzed roku, o 10%. Jednocześnie bierzemy pod uwagę czynniki zewnętrzne związane z sytuacją gospodarczą w Polsce oraz na świecie i w sytuacji tak dużej niepewności, do przyszłości podchodzimy z ostrożnością

Karolina Rzońca-Bajorek, Wiceprezes Zarządu Asseco Poland.

Skonsolidowany portfel zamówień Asseco na 2022 roku w kursach zmiennych, w obszarze oprogramowania i usług własnych, ma obecnie wartość 12,9 mld zł i jest wyższy o 19% niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Przeliczając backlog na 2022 rok według kursów, jakimi został przeliczony backlog na 2021 rok, wzrost wynosi 10% do 11,9 mld zł.

Upadek FTX. Nadchodzi czas regulacji w świecie kryptowalut. Inwestorzy będą bezpieczni?

Gdy upadł bank Lehman Brothers zatrzęsło to całą światową gospodarką. Wpływ bankructwa kryptowalutowej giełdy FTX na konsumentów będzie mniejszy, ale już zatrząsł rynkiem aktywów cyfrowych. Dziś nawet najwięksi giganci świata blockchain sugerują, że potrzebne są większe regulacje prawne w środowisku, które miało przecież pozostać zdecentralizowane. 

Changpeng Zhao, dyrektor generalny Binance, największej giełdy kryptowalutowej na świecie nie ma wątpliwości. Upadek FTX to początek kryzysu kryptowalut i ostrzega przed konsekwencjami porównywalnymi do czasów, gdy to gospodarka oparta na tradycyjnym pieniądzu przeżywała dramatyczny spadek wywołany upadkiem banku Lehman Brother’s w 2008 roku. Changpeng Zhao ostrzega przed kaskadowymi skutkami bankructwa FTX i podkreśla, że konsumenci mogą być wstrząśnięci doniesieniami, a zaufanie może zostać zachwiane na tyle, że cofnie rynek kryptowalut o kilka lat. Niektórzy analitycy podają, że zagrożone mogą być aktywa cyfrowe, które odpowiadają 8 miliardom dolarów. Kurs Bitcoina, najpopularniejszej wirtualnej waluty świata spadł do poziomu ok. 16 tys. dolarów, gdy jeszcze kilka dni temu wynosił ok. 20 tys. dolarów. Bitcoin jest też daleko od swojego rekordowego kursu, który pod koniec 2021 roku wynosił nawet 60 tys. dolarów. 

Na pierwszy rzut oka to ogromny cios dla wiarygodności całego systemu kryptowalut. Na giełdzie FTX inwestowali nie tylko indywidualni gracze, ale też instytucje finansowe, które swoją działalność dawały swoisty glejt kryptowalutom – mówi Marcin Wituś, prezes zarządu Geco Capital OU, firmy zarządzającej funduszami alternatywnymi, w tym aktywami cyfrowymi i dodaje: – To jednak też doskonały moment na to, żeby do szerszego grona dotarły wiadomości czym tak naprawdę są kryptowaluty, a dla samego środowiska to czas aby rozmawiać o infrastrukturze i regulacjach systemu. Należy wcielać w życie te pomysły, które znacznie poprawiają bezpieczeństwo inwestorom – zaznacza Wituś z Geco Capital OU.

Warto zaznaczyć, że druga połowa tego roku to spora aktywność, szczególnie instytucji finansowych, na rynku powiązanym z technologią blockchain. Barclays, jeden z największych brytyjskich banków, kupił udziały w firmie Copper, która zajmuje się inwestowaniem w aktywa cyfrowe. Natomiast Felix Capital zebrał aż 600 milionów dolarów w kolejnej rundzie finansowania, które zostaną przeznaczone na rozwijanie projektów i start-upów związanych z kryptowalutami i innymi technologiami Internetu 3.0, a kolejne 450 mln dolarów na ten cel przeznaczy fundusz kryptograficzny Variant. Wyliczankę podmiotów prywatnych można ciągnąć w nieskończoność. Co jednak ważne w świat blockchain inwestują również rządy narodowe. I tak rząd Korei Południowej w rozwiązania związane z metaverse wyda w najbliższym czasie co najmniej 180 milionów dolarów. Norweski Bank Centralny będzie chciał wykorzystać Ethereum (drugą co do wielkości kryptowalutę świata) do budowy swojej własnej cyfrowej waluty, a Europejski Bank Centralny wspólnie z Amazon i innymi firmami będą testowali cyfrowe Euro. Również Indyjski Bank Centralny rozpoczyna pilotaż własnej wirtualnej waluty.

Będzie większa kontrola? Założyciel Binance: “To dobrze”

Przytoczone przykłady wskazują na to, że rozwój i inwestowanie w kryptowaluty i jego pochodne jest już dość mocno zakorzenione w świadomości największych graczy na rynku. Przedstawiciele branży już myślą o tym jak nie stracić tego zainteresowania. Na razie wskazują na braki w prawodawstwie. To o tyle ciekawe, że sama technologia blockchain powstała m.in. z potrzeby decentralizacji po upadkach banków, które operowały tradycyjnymi aktywami. Jednak sam założyciel Binance wskazuje, że branża kryptograficzna prawdopodobnie stanie w obliczu większej kontroli regulacyjnej, koncentrującej się na wymogach kapitałowych i obsłudze depozytów. – Szczerze mówią, to dobrze – podkreślił Changpeng Zhao na konferencji w Indonezji.

Po upadku FTX Biały Dom i wielu amerykańskich ekspertów wezwało do odpowiedniej regulacji kryptowalut. Senator Elizabeth Warren z Partii Demokratycznej stwierdziła, że prawo dotyczące aktywów cyfrowych wymaga „bardziej agresywnego realizowania uprawnień przez kompetentne organy i dodawała, że będzie nadal naciskać na Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), aby „egzekwowała prawo”.

– Ludzie nie przestaną inwestować w kryptowaluty. Szczególnie ci, którzy odbyli już lekcję i wiedzą czym naprawdę są aktywa cyfrowe i mają świadomość tego, że technologia blockchain jest sama w sobie najbezpieczniejszym sposobem zabezpieczania danych, które do tej pory wymyślił człowiek. Profesjonaliści jednak sobie poradzą, znają meandry i wiedzą jak poruszać się po rynku. Zabezpieczyć prawnie trzeba szczególnie tych, którzy dopiero zaczynają inwestowanie. Może w zbliżających się miesiącach będzie ich mniej, ale to nie oznacza, że można ich zostawić na pożarcie – podkreśla Marcin Wituś, z Geco Capital OU.

Polska inwestorów nie chroni, a w Estonii?

Jak sytuacja wygląda w Polsce? W skrócie – źle. Odpowiednich regulacji, które określałyby w pełni ramy działania na rynku kryptowalut nie ma. Zarówno dla inwestorów jak i dla firm, które do swojej oferty chciałyby dodać aktywa cyfrowe. Tym samym potencjalny inwestor jest niemal niechroniony. 

Wiele wskazuje, że dopiero po wprowadzeniu unijnego rozporządzenia w sprawie rynków kryptoaktywów (MiCA) Krajowy Nadzór Finansowy będzie musiał zająć się tym tematem. W czerwcu Parlament Europejski określił jednak dopiero pierwsze ramy porozumienia, a kraje członkowskie będą jeszcze rozmawiać o szczegółach. Nawet po przyjęciu prawa zapewne zapisane w nim będą będą okresy przejściowe potrzebne do implementacji tego aktu przez narodowe parlamenty. Tak naprawdę nie wiemy kiedy poznamy ostateczne zasady dotyczące sposobu tworzenia i funkcjonowanie projektów działających w obszarze walut cyfrowych w Unii Europejskiej i w konsekwencji w Polsce. Nie wszędzie jednak kryptowaluty i inne aktywa cyfrowe to czarna dziura na mapie prawodawstwa. 

Estonia podjęła ten trud utworzenia ram prawnych dla projektów kryptowalutowych wcześniej. Możemy działać już dziś, a na podstawie licencji uzyskanej tam oferować swoje produkty na terenie całej europejskiej wspólnoty gospodarczej. Uzyskanie licencji jest obwarowane wieloma wymogami np. kapitałowymi i organizacyjnymi, ale są one spisane w formie odpowiednich aktów prawnych i proces uzyskania pozwolenia jest transparentny, ale i czasochłonny. W naszym wypadku to blisko rok. Jednak regulacje jednocześnie chronią konsumentów, którzy podejmują się inwestycji – zaznacza Marcin Wituś z Geco One OU, która na licencji estońskiej działa już od 2019 roku. 

Mocne fundamenty inwestycyjne? Binance wyciąga rękę

Na razie to samo środowisko kryptowalut chce posprzątać po bałaganie stworzonym przez FTX. Binance rozważało przejęcie upadającej giełdy i zapewnienie jej płynności. Jednak po przeprowadzeniu audytu największa światowa instytucja kryptowalutowa zdecydowała się przerwać operację wchłonięcia FTX. Nie oznacza to jednak bierności. Changpeng Zhao, założyciel Binance, ogłosił, że on i jego współpracownicy chcą stworzyć fundusz, którego celem będzie pomaganie projektom, które mają mocne fundamenty, ale przez ostatnie wydarzenia zostały dotknięte przez “kryzys płynności”.

Na rynku IT brakuje aż 150 tys. Specjalistów. Najbardziej kobiet

Polskie firmy IT, aby w pełni rozwijać się i zasypać różnicę do innych krajów Unii Europejskiej, „na dziś” potrzebują 150 tys. pracowników. Tak wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Tyle też osób może dołączyć do grona ludzi dobrze zarabiających, w firmach oferujących stabilną i często ciekawą pracę. Jednak aż 42 proc. wakatów wynika z braku odpowiednich kandydatów. W sektorze IT pracuje zaledwie 15 proc. kobiet. Jednak na branżowych kursach jest ich coraz więcej i w niektórych zawodach z sektora IT stanowią nawet 75 proc. nowych pracowników.

Branża IT od lat cierpi na niedobór pracowników. Media prześcigały się w kolejnych liczbach, ale raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego rozwiewa wiele wątpliwości. Tak, polska branża cyfryzacyjna ma problem z zatrudnieniem. Według PIE braki są spore i sięgają nawet 150 tys. specjalistów. Tylu zdaniem analityków brakuje w Polsce programistów, ale też innych ekspertów z branży IT, aby udział wszystkich pracowników w Polsce był taki sam jaki jest udział specjalistów IT w liczbie pracujących w tym sektorze w całej Unii Europejskiej. Jak podkreślają autorzy badania, jest to tzw. luka aspiracyjna.

PIE rozpatrzył ten problem jeszcze z innej perspektywy – potencjału polskiej gospodarki. Wzięto pod uwagę m.in. wartość PKB, wielkość i potencjał eksportu usług IT oraz cyfryzację polskich przedsiębiorstw. Biorąc pod uwagę te czynniki, w Polsce brakuje ok. 25 tys. pracowników.

– Luka aspiracyjna jest ogromna i dodatkowo szkodliwa dla całej polskiej gospodarki. Z danych wskazanych przez PIE wynika bowiem, że aż ok. 150 tys. osób może zarabiać znacznie więcej niż dotychczas, pracować w stabilnych warunkach i w firmach, które żeby przyciągnąć kandydatów, odznaczają się – co do zasady – wysoką kulturą organizacji, którą nieco trywialnie nazywamy „atmosferą w pracy”. Gdyby zasypać tę lukę, to nie ma wątpliwości, że cała polska gospodarka zyskałaby kolejny bodziec do rozwoju – mówi Radosław Pawlak, Symetria UX.

Wakaty są, dobrych kandydatów nie ma, projekty uciekają
Rozwój firm IT utrudniają też inne czynniki, takie jak zależność naszego rynku IT od koniunktury zagranicznej i silna konkurencja w postaci międzynarodowych korporacji, które drenują rynek pracowniczy.

Konsekwencje dla polskich firm mogą być opłakane. Co piąta musiała odmówić realizacji projektu ze względu na małe zatrudnienie. Aż 60 proc. przekracza terminy, a w połowie z nich pracownicy muszą pracować po godzinach. Co najważniejsze, w Polsce występuje też luka jakościowa, którą zbadano na podstawie ankiet przeprowadzanych w 100 polskich firmach IT. Wniosek? Ok. 42 proc. wakatów bierze się z niewystarczających kompetencji kandydatów, a aż 85 proc. firm zgłasza braki kadrowe.

Przedsiębiorstwa specjalizujące się w IT zaznaczają jednak, że borykają się z wciąż za małą zgłoszeń. Problemem są też zbyt wysokie oczekiwania finansowe.

Firmy IT potrzebują przede wszystkim specjalistów. Liderów, którzy swoim doświadczeniem poprowadzą zespół, ale też przekażą wiedzę. Co ciekawe w raporcie PIE wskazano, że kierunki studiów wprost związane z cyfryzacją cieszą się mniejszą popularnością niż kilka lat temu. Wbrew pozorom jest to po prostu urealnienie sytuacji, w której kiedyś każdy uniwersytet chciał mieć kierunek IT, bo miał z tego tytułu finansowanie z UE. Z drugiej strony jest to odpowiedź na zapotrzebowanie rynku. Firmy IT nie szukają pracowników z ogólną wiedzą cyfrową, która serwowana jest na uczelniach, ale specjalistów z wąskich dziedzin, którzy bardzo często na własną rękę zdobywają umiejętnościpodkreśla Radosław Pawlak z Symetrii UX.

Emigrantki uratują branżę?

W raporcie PIE zaznaczono też, że aż 65 proc. firm zatrudnia cudzoziemców, głównie ze Wschodu, a od stycznia do lipca 2022 r. blisko 23 proc. z nich zgłosiło nowych pracowników z Białorusi lub Ukrainy. Przedsiębiorstwa z sektora IT przekonują, że mają oni podobne kwalifikacje oraz niższe wymagania finansowe.

Pracownicy ze Wschodu to ważna część polskiego sektora IT; dobrze, że ich mamy, ale oni w niewielkim stopniu niwelują braki. Skala migracji nadal jest niewielka, a pracownikami IT z tych krajów są głównie mężczyźni. Jak wiemy, szczególnie z Ukrainy tylko nieliczni mężczyźni mogą dziś wyjechać. Dodatkowo rynek jest silnie zinternacjonalizowany, więc nawet jeśli ktoś przyjedzie ze Wschodu, to może, mieszkając w Polsce, pracować dla firmy z innego kraju. Trzymając się tej zasady, można jednak starać się o pracowników spoza Polski, którzy niekoniecznie muszą mieszkać w naszym kraju – przekonuje Radosław Pawlak z Symetrii UX, której kursy UX/PM ukończyło już ponad 10 tys. osób.

Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że w Polsce zatrudnionych jest 586 tys. specjalistów IT, ale tylko 15 proc. są to kobiety.

Wciąż żywy jest fatalny mit, że praca informatyka to zadanie dla mężczyzn. Nic bardziej mylnego. Na poziomie szkoły podstawowej czy wczesnych lat licealnych widzimy przecież podobne zainteresowanie zarówno dziewczyn, jak i chłopców naukami ścisłymi czy aspektami związanymi z cyfryzacją. Polski system nie potrafi jednak tego zainteresowania odpowiednio skanalizować i wykorzystać – mówi Radosław Pawlak z Symetrii UX i dodaje: – Warto podkreślać, że firmy IT są otwarte na kobiety. Również na emigrantki, które w ostatnich miesiącach coraz chętniej zgłaszają się na szkolenia, które mogłyby pomóc im w przebranżowieniu i znalezieniu stabilnego zatrudnienia w Polsce – konkluduje Pawlak.

Co więcej, z siódmej edycji raportu „UX i Product Design w Polsce”, w którym autorzy przepytali blisko 700 osób (co, jak sami podali, stanowi „znaczną część” branży UX w Polsce), wynika, że najchętniej na zmianę branży decydują się kobiety. Świadczy o tym fakt, że blisko 75 pro. osób, które mają staż krótszy niż dwa lata w zawodzie UX designera, stanowią właśnie kobiety.

Brown Forman Polska poszukuje Dyrektora Sprzedaży

Po tym jak, Filip Popławski awansował na stanowisko General Manager Brown Forman Polska, amerykański koncern rozpoczął rekrutację na stanowisko Dyrektora Sprzedaży. Pod hasłem ‘’Pokieruj znakomitym Zespołem Sprzedaży Brown Forman’’ ruszyła kampania w mediach społecznościowych.

“Pokieruj znakomitym Zespołem Sprzedaży Brown-Forman Polska. Buduj z nami sukces ikonicznych marek Jack Daniel’s i Finlandia Vodka. Wnieś wszystko co w Tobie najlepsze do naszej ambitnej i inkluzywnej organizacji.”

Jeśli jesteś zainteresowany więcej szczegółów po tym linkiem.

SsangYong Rexton G4 2,2 202 KM 8A/T: Zasadniczo bezkonkurencyjny

 Rexton II generacji zadebiutował w 2017 roku. Niedawno auto przeszło głęboki lifting. Co się zmieniło w stosunku do udanego poprzednika? Co najmniej sporo. Pojazd zyskał nowy grill nieco w amerykańskim stylu, nowe światła LED. Zmiany, choć nieco mniej spektakularne objęły potężny kuper auta. Pod maską dziarsko pomrukuje nowy motor diesla. Metamorfozę przeszło też wnętrze. Nowe, lepszej jakości plastiki, skóra, przearanżowany wygląd deski. Nowy jest infotainment i centrum sterowania uniwersum koreańskiego pojazdu, czyli wyświetlacz. Dlaczego podkreślam, że koreańskiego? Bo po latach rządów hindusów z Mahindra & Mahindra SsangYong znowu jest koreański…



Rexton to prawdziwy terenowiec a nie żadna tam pseudo terenówka z cyklu SUV. Potężna, jakby w amerykańskim gabarycie, zawieszona na ramie robi wrażenie swoimi wymiarami. Potężne auto to także imponujące wymiarami wnętrze. Czego jak czego, ale przestrzeni w Rextonie nie brakuje. Ba, w standardzie 5 osobowe może mieć też 7 miejsc. I do tego niezłych wymiarów bagażnik. Te niezłe rozmiary, to 784 l pojemności a po położeniu oparcia, prawie 2000 litrów. W konfiguracji 7-osobowej bagażnik kurczy się do 270 litrów.



Słów kilka o wnętrzu. Przedliftowy poprzednik był owszem, porządny, ale kilka niedoróbek znaleźliśmy. Pod tym względem różnica jest kapitalna. Fotele, kanapa, wykładziny, podszybie, boczki. Wszystko zrobiono z bardzo dobrych materiałów a zamontowano omalże z pietyzmem. I, żeby nie bawić się w gierki słowne – w kokpicie Rextona jest po prostu ładnie.



Nie mam zastrzeżeń do deski. Jest ładna i logicznie zaprojektowana. Zegary prezentują się nowocześnie. Są może nieco zbyt ascetyczne, ale czytelne. Wyświetlacz dobrze wkomponowano w centralny punkt deski. Jest po części centrum sterowania. Po części, albowiem w SsangYongu ciągle hołdują starej szkole designu i ergonomii: przycisk i pokrętło są najwygodniejsze, najlepsze i w ogóle… I są!



Wspominałem, że wnętrze jest 5 lub 7 osobowe. Zarówno 5 jak 7 osób pojedzie autem bardzo wygodnie. Przestrzeni nikomu nie zbraknie. W konfiguracji 7 osobowej nieco mało miejsca pozostanie na bagaż. Zamontowanie foteli zmniejsza bagażnik z 784 do 250 litrów. Ale, od czego są bagażniki dachowe?



W przedziale silnikowym też mała zmiana. Z oferty zniknął motor benzynowy. A pod maską dziarsko klekoce odnowiony motor diesla o pojemności 2,2 litra i od teraz mocy 202 koni osiąganych przy 3,8 tys. obrotów i 441 Nm. momentu odstępnych od 1600 do 2600 obrotów. Deklarowane przez producenta spalanie to 11,7 w cyklu miejskim 7,3 a trasie i 8,6 średnio. W naszym teście było odpowiednio: 10,2 w ruchu miejskim, 7,7 w trasie i 8,3 średnio w całym teście. Innymi słowy, byliśmy oszczędniejsi niż testerzy WLTP…



Napęd na oś tylną przenosi opcjonalnie manualna 6 stopniowa lub automatyczna 8 stopniowa i perfekcyjnie działająca skrzynia biegów. Całości dopełnia dołączany napęd 4×4. Oczywiście, z reduktorem. W codziennej eksploatacji Rexton jest autem z napędem na tył. Przód można dołączyć w razie potrzeby na przykład, kiedy wjedziemy w teren lub na śliskim! I tu mała dygresja: Rexton prezentuje się jak duży SUV. Tak naprawdę jest jednak luksusową terenówką. I to nie byle jaką! Samochód osadzono bowiem na solidnej ramie!



Koreański producent zadbał o wszechobecną w autach elektronikę. Rexton G4 oferuje wiele wspomagających kierowcę systemów elektronicznych: BAS (Brake Assist System), EBD (Electronic Brake Force Distribution), TCS (Traction Control System), HAS (Hill Start Assist), ESS (Emergency Stop Signal), ARP (Anti Rollover Protection), HDC (Hill Descend Control), AEB (Autonomous Emergency Braking), FCWS (Forward Collision Warning System), LDW (Lane Departure Warning), HBA (High Beam Assist), TSR (Traffic Sign Recognition), BSD + LCA (Blind Spot Detection + Lane Change Assist), RCTA (Rear Cross-Traffic Alert). Jeśli dodamy do tego kamery i radar to mamy w zasadzie światową czołówkę.



Jak jeździ koreańska terenówka? Wbrew pozorom, całkiem stabilnie. I tak, jak auta konkurencji. Choć może powinienem napisać, auto konkurencji. Bowiem w mojej opinii Rexton z racji konstrukcji może konkurować jedynie z Toyota Land Cruiserem od której jest, wszakże sporo tańszy. Ale, do rzeczy. Koreańczycy wyposażyli pojazd w zawieszenie typu multilink. Czyli, powinien jechać komfortowo. I… prawie tak jest. Prawie, bo auto jest zawieszone na ramie. A to absolutnie zawsze oznacza bardziej nerwowe reakcje na nierówności. Nie jest to jednak męczące. I pomimo tego, jako auto rodzinne na dłuższe peregrynacje sprawdzi się perfekcyjnie.



SsangYong Rexton? Doskonały SUV oparty na ramie, z bogatym wyposażeniem, solidnym silnikiem i świetnym uciągiem. To naprawdę doskonałe auto. Jeśli rozważmy zakup dużego, wygodnego auta z terenowymi koneksjami warto pomyśleć. Szczególnie, że jest dostępny, co dziś nie jest tak oczywiste…

 

Zalety:

Pojemny kokpi i bagaznik

Cena

Wygląd

Wady:

Niewygodne zajmowanie miejsc w opcjonalnym, 3. rzędzie foteli

Nerwowa reakcja na nieróności

Podstawowe parametry techniczne:

Długość: 4850 mm

Szerokość: 1960 mm

Wysokość: 1815 mm

Rozstaw osi: 2865 mm

Pojemność bagażnika: 250/785/1980

Parametry silnika i przeniesienie napędu:

Silnik: 2157 cm3

Skrzynia biegów: A/T

Napęd: AWD

Maksymalna moc: 202 KM/3800 obrotów

Maksymalny moment obrotowy: 441 Nm./1600-2600 obrotów

Osiągi:

Prędkość maksymalna: 185 km/h

przyspieszanie 0-100 km/h: 10,7s

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowane średnie spalanie (m/tr/śr): 11,7/7,3/8,6

W teście: 10,2/7,7/8,3

Zbiornik paliwa: 70 l

Cena: od 187,9 tys. złotych

Mercedes Benz Klasa C All -Terrain 220 D 4Matic A/T: Bez kompromisów!

Modę na uterenowione kombi wprowadziło Volvo. Ich Cross Country debiutował w 1996 roku. Trend szybko podchwyciło Audi. Na uterenowione kombi Mercedesa musieliśmy poczekać nieco dłużej. Ale kiedy już zadebiutowało, konkurentów… wbiło w teren.



Nie będę rozpisywał się o różnicach pomiędzy Volvo, Audi i Mercedesem. Dziś o tym, co najlepszego ma do zaoferowania auto ze Stuttgartu. A ma całkiem sporo. Na początku jednak o tym, czym Klasa C All-Terrain nie jest. Otóż, nie jest autem stricte terenowym. Fakt, jest od swojego konwencjonalnego kuzyna zawieszona nieco wyżej, ma też stały napęd na 4, ale…



…, ale jest tylko wygodnym, wyżej zawieszonym kombi. Idealnie nadaje się na lekkie szutry, górskie drogi w drodze na narty i długie przeloty autostradami. Tak, Klasa C 220 D dostała pod maskę najlepszego diesla, jakim kiedykolwiek jeździłem. Jednak, zanim o silniku, słów kilka o kokpicie.



Otóż tytuł: bez kompromisów odnosi się zasadniczo do wnętrza auta. Tak, to jest Mercedes. I widać to po otwarciu drzwi. Bo przecież na narty też można szykownie i wygodnie. Że jest szykownie, nikogo chyba przekonywać nie musze. Deska i podszybie to designerska perfekcja. Dobór faktury, wzorów i kolorów bez zarzutu. Nie ma mowy o jakimkolwiek stylistycznym misz-masz. To zresztą widać na załączonych obrazkach. Mała dygresja: od kilku lat kokpity aut ze Stuttgartu są w mojej opinii najbardziej elegancki a zarazem najbardziej „homogenizowane”. Mercedes nie poszedł w pełną digitalizację obsługi swojego systemu inforozrywki. Są i owszem dwa ekrany, ale pod nimi cała klawiatura, którą sterujemy w zasadzie wszystkim. Do tego dochodzi gładzik na tunelu środkowym i dwa gładziki na kierownicy. Oczywiście, na kierownicy mamy też panel ze sterowaniem za pomocą przycisków. Innymi słowy, jest elegancko (w miarę) prosto i ergonomicznie.



Niestety, tego samego nie powiem o systemie inforozrywki. Mercedesowski MBUX ciągle się rozwija, ale chyba nie w tym kierunku. Jest równie czytelny jak hieroglify z grobowców faraonów egipskich. Bardziej zawiły mają tylko auta VAG. No cóż, Niemcy chyba tak mają i już. Na szczęście jest bezprzewodowy Apple Car Play lub Android Auto. To w pewnym stopniu ułatwia życie. Ja wiem, że zaraz odezwą się kierowcy Mercedesów, że to nie jest prawda, że system jest OK. Otóż, nie. Jeżdżąc swoim autem przyzwyczailiście się do infotainmentu. Ja, przesiadając się z auta do auta co kilka lub kilkanaście dni mam skale porównawczą. I naprawdę, MBUX jest (zbyt) skomplikowany i mało intuicyjny. Na pociesznie dodam, że ma naprawdę ładny interfejs.


Pojemność kokpitu Klasy C All-Terrain jest dokładnie taka sama jak standardowego kombi. Nawet tunel środkowy jest identyczny. A to oznacza, że cztery osoby pojadą samochodem bardzo wygodnie i w co najmniej miłym anturażu. Zazwyczaj w autach kompaktowych tylna kanapa nie dopieszcza tak pasażerów jak przednie fotele. Ta – dopieszcza. Jest idealnie wyprofilowana i pochylona. Do tego, tak zamontowana, że nawet osobniki o sporo ponadstandardowym wzroście nie będą odczuwały dyskomfortu. Dlaczego o tym wspominam? Otóż C All-Terrain to auto nie tylko na wypad za miasto na tak zwane łono natury. To idealny, wręcz genialny autostradowy pożeracz kilometrów. Pomimo (a może dzięki) podniesionemu nieco zawieszeniu Mercedes wprost płynie po równym. A na szutrach i niezbyt głębokich wertepach z gracją łyka kolejne kilometry nie informując kierowcy i pasażerów, że właśnie była dziura…



Nie tylko pasażerowie nie mogą utyskiwać na brak przestrzeni. Bagażnik uterenowionego kombi jest olbrzymi. W ustawieniu standardowym kufer pomieści prawie 500 litrów bagażu. Po położeniu oparcia kanapy pojemność przestrzeni bagażowej wzrasta do ponad 1500 litrów. I to jest blisko rekordu w klasie aut kompaktowych.



Pod maską wybór jednostek jest ograniczony do jednego, 204 konnego motoru benzynowego o pojemności 1,5 litra i dwulitrowego, 200 konnego diesla. Nam trafił się diesel. Do tego diesel dokonały! Dwulitrowa jednostka generuje 200 KM przy 4300 obrotach i 440 Nm. dostępnych w zakresie 1800 – 2800 obrotów. Skrzynia biegów – automatyczna przekazuje moc na obie osie.  Tak uzbrojone auto osiąga ponad 230 km/h a pierwsze 100 km/h po niespełna 8 sekundach. Nie moc i dynamika są jednak najmocniejszymi stronami motoru. Producent sugeruje, że średnie spalanie auta z takim silnikiem to 5,6 litra. Otóż…, nie! W teście średnie spalanie nie przekroczyło 5 litrów!!!  Nawet w cyklu miejskim auto nie pobierało więcej niż 5,5 litra.



Pomimo tego, że Klasa C All-Terrain nie jest offroaderem, ma większe zdolności terenowe niż moglibyśmy się spodziewać. Spora w tym zasługa sztywnego rozdziału momentu: 45 procent na oś przednią reszta – na tylną. Do tego predefiniowane ustawienie trybu jazdy offroad, które ma pomóc autu w bezpiecznym poruszaniu się w pofałdowanym terenie. A układ DSR (Downhill Speed Regulation) utrzymując stałą prędkość ułatwia zjazd ze wzniesienia zarówno do przodu jak i do tyłu! I to naprawdę działa!



Prowadzenie auta to czysta przyjemność. Zawieszenie i układ kierowniczy absolutnie bez zarzutu. Pomimo większego prześwitu Mercedes trzyma się drogi niczym przyklejony. W zakrętach, nawet tych ciasnych. A spory moment obrotowy pozwala kontemplować dynamiczną jazdę.



Test Klasy C All-Terrain skonstatuje krótko: to auto w zasadzie nie ma słabych stron. Owszem, narzekałem na MBUX, ale do niego można się przyzwyczaić. Reszta, to perfekcja. Ba, nawet cena nie wydaje się przestrzelona co Mercedesowi zdarza się niezbyt często. Czy zatem czegoś Mercedesowi bark? A i owszem, aut w salonach…

 Wady:

system MBUX

Zalety:

wygląd

prowadzenie

dynamiczna jednostka

nikłe spalanie

piękne i wygodne wnętrze

Podstawowe parametry techniczne:

Długość: 4751 mm

Szerokość: 1820 mm

Wysokość: 11454 mm

Rozstaw osi: 2865 mm

Pojemność bagażnika: 495/1510

Parametry silnika i przeniesienie napędu:

Silnik: benzynowy 1993 cm3

Maksymalna moc: 200 KM/4300 obr.

Maksymalny moment obrotowy: 440 Nm./1800-2800 obr.

Osiągi:

Prędkość maksymalna: 231 km/h

przyspieszanie 0-100 km/h: 7,8 s

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowane średnie spalanie: 5,6

W teście: od 4,9 do 5,8 l/100 km

Zbiornik paliwa: 40 l

Cena: od 220 000 złotych

 

Polska kluczowym rynkiem dla Brown-Forman International

Artykuł ma charakter wyłącznie informacyjny i nie zachęca do spożywania alkoholu zgodnie z ustawą o zachowaniu w trzeźwości

Marki Jack Daniel’s czy Finlandia Vodka to rozpoznawalne marki dla polskich konsumentów. Według badań CMR (2022) Jack Daniel’s Tennessee należy do 3 najczęściej kupowanych marek na rynku – wynika z danych opublikowanych przez magazyn Hurt i Detal. Tymczasem za tymi markami stoi mniej znana niż marki tych trunków amerykańska firma Brown-Forman Polska, która mocno stawia na rozwój kompetencji pracowniczych, promuje swoich menedżerów, zatrudnia uznanych specjalistów z rynku. Polska okazuje się być jednym z kluczowych rynków na świecie. Celem jest dynamiczny rozwój marek w segmencie premium i super premium.

Jak wynika z danych firmy Nielsen IQ, w 2020 roku wolumenowa sprzedaż whisky wzrosła o 15,3 proc. (r/r) a Polska jest bardzo atrakcyjnym rynkiem dla światowych producentów whiskey. Rozmiar i dynamika naszego rynku powodują, że Polska jest obecnie w pierwszej dziesiątce krajów najbardziej perspektywicznych dla rozwoju Brown-Forman, plasując się na 6 miejscu pod względem wielkości.

Brown-Forman Corporation działa obecnie na 170 rynkach na świecie, zatrudnia ponad 5.000 pracowników i jest największą, amerykańską firmą – producentem i dystrybutorem alkoholi na świecie pod względem wartości (IWSR 2021). Polska, obok Brazylii, Meksyku i Chile należy obecnie do największych rynków segmentu Emerging markets – wynika z najnowszego raportu Brown-Forman.

Od lewej: Bibianna Konieczna-Sano, Paweł Miziołowski i Filip Popławski

To może uzasadniać ostatnie awanse w strukturach firmy na polskim i międzynarodowym rynku. Po tym, jak przez ostatnie 3 lata Bibianna Konieczna-Sano pełniła obowiązki Dyrektora Generalnego Brown-Forman Polska, w październiku 2022 r. objęła stanowisko Wiceprezesa oraz Chief of Staff i Dyrektora Strategii, Dywizji Rynków Rozwijających Brown-Forman. Teraz Polka będzie odpowiadać za realizację strategii firmy na kilkudziesięciu rynkach Azji, Afryki oraz Ameryki Południowej.

Objęcie przez B. Konieczna-Sano nowego stanowiska jest kolejnym etapem realizacji jej ścieżki zawodowej w Brown-Forman.  Polka wejdzie w skład wąskiego gremium kierownictwa Dywizji Rynków Rozwijających amerykańskiej firmy, odpowiedzialnego za budowę i wdrożenie strategii rozwoju w tak ważnej dla Brown-Forman Dywizji.

– Moją ambicją jest poznawanie i rozwijanie nowych rynków i konsumentów, budowanie naszych marek, podkreślanie odpowiedzialnej konsumpcji, a także dalszy rozwój naszej efektywnej i zróżnicowanej organizacji – mówi Biba Konieczna-Sano.

Stanowisko Dyrektora Generalnego firmy Brown-Forman w Polsce, obejmuje Filip Popławski. Będzie odpowiadał za realizację strategii rozwoju firmy na polskim rynku. W ramach struktur organizacyjnych polskiej firmy, wspierany będzie przez zespół kierowniczy składający się z Beaty Mirowskiej (dyr. finansowy), Doroty Pałysiewicz (dyr. Human Resources) oraz nowego Dyrektora Marketingu, Pawła Miziołowskiego.

Rozpoczęcie współpracy z Pawłem Miziołowskim to dla amerykańskiej firmy bardzo ważny element strategii wzmacniania portfolio produktów segmentu premium należących do tej firmy. Miziołowski to laureat tytułu Dyrektora Marketingu Roku 2021, którego działania i realizowane kampanie wielokrotnie zdobywały bardzo wysokie oceny w branży. W ramach nowego stanowiska, Miziołowski odpowiedzialny będzie za tworzenie polityki marketingowej firmy w oparciu o jej długookresową strategię oraz budowanie komunikacji marek z portfolio Brown-Forman w Polsce, mi.in. Finlandia Vodka, Jack Daniel’s czy Woodford Reserve.

Brown-Forman Polska od wielu lat stawia na rozwój pracowników, konsekwentną budowę ścieżki kariery pracowników, którzy odnoszą sukcesy zawodowe w globalnych strukturach Brown-Forman International. Wielu naszych rodaków pełni odpowiedzialne i kierownicze funkcje. Są cenieni za umiejętności przywódcze, strategiczne myślenie oraz za osiągane wyniki, dzięki czemu zajmują coraz wyższe pozycje w organizacji. Wśród nich znajdują się Dorota Pałysiewicz – Dyrektor ds. HR na region Polska, Developing Europe & Iberia, Katarzyna Obuchowicz – prowadząca dział Corporate Affairs dla Europy Wschodniej, czy Agnieszka Przybyłek będąca Dyrektorem Zarządzającym Brown-Forman, odpowiedzialnym za rynki Włoch i krajów alpejskich.

Invista S.A. zmienia nazwę na New Tech Capital SA i realizuje inwestycję w biotechnologię

Porozumienie o współpracy z Advanced Diagnostic Equipment (ADE), firmą nowych technologii, która opracowała nowatorskie rozwiązanie dla cukrzyków – Diabetomat – to nowy kierunek rozwoju giełdowej firmy Invisty S.A., która od czerwca br. zmieniła nazwę na New Tech Capital S.A. Wspólnie z ADE, zarząd giełdowej firmy zamierza prowadzić prace nad pierwszym bezinwazyjnym alkomatem dla cukrzyków.

Urządzenie o roboczej nazwie Diabetomat przeszło etap testów i teraz planowana jest jego komercjalizacja.

Analizowaliśmy kilkanaście projektów, spośród których wybraliśmy polską firmę, najbardziej obiecującą i będącą w fazie wprowadzenia na rynek użytkowy – ujawnia Michał Gabrylewicz, prezes spółki New Tech Capital S.A.

Teraz giełdowa firma podpisuje umowę o współpracy partnerskiej, która w kolejnym etapie przewiduje zaangażowanie kapitałowe na poziomie 50 proc. udziałów w spółce celowej, współfinansowanie badań i komercjalizacji projektu. Środki na finansowanie projektu będą pochodzić ze sprzedanych nieruchomości oraz finansowania zewnętrznego. Diabetomat działaniem i wyglądem przypomina zwykły alkomat, ale mierzy w wydychanym powietrzu zawartość markerów cukrzycy i tym samym pozwala zdiagnozować poziom cukru organizmie analogicznie jak glukometr.

Badania nad bezinwazyjnymi metodami trwają od lat na całym świecie dla różnych chorób. Pomysłodawcami rewolucyjnego rozwiązania są naukowcy z krakowskiej uczelni – Akademii Górniczo Hutniczej im. Stanisława Staszica – dr hab. inż. Artur Rydosz prof. AGH oraz dr hab. inż. Konstanty Marszałek, prof. AGH.

Diabetomat mógłby zastąpić klasyczne pomiary stężenia cukru we krwi za pomocą wkłuć i być wykorzystywany zarówno w codziennym użytku diabetyków, jak i do badań przesiewowych, np. w szpitalach, szkołach i domach opieki, aby szybko i bezinwazyjnie móc zdiagnozować chorych. To rewolucyjne rozwiązanie na skalę świata – mówi dr hab. inż. Artur Rydosz, prof. Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Proces komercjalizacji trwa – spółka Advanced Diagnostic Equipment rozpoczęła proces certyfikacji medycznej dla diabetomatu. Certyfikat pozwoli wprowadzić urządzenie do procedur medycznych i znacząco podniesie jakość życia pacjentów z cukrzycą w szczególności dzieci i osób starszych. W opinii dr hab. inż. Artur Rydosza, postęp i rozwój elektroniki powodują, że wszelkie urządzenia stają się coraz tańsze, ale nie można zapominać o wysokich kosztach badań klinicznych. Stąd niezbędne jest wsparcie sponsorów lub inwestorów. Wstępne szacunki wskazują, że urządzenie powinno być w zasięgu portfela przeciętnego chorego.

Diabetomat może stać się rewolucją dla pacjentów
Diabetomat bazuje na pomiarach lotnych związków organicznych obecnych w wydychanym powietrzu, których koncentracja jest silnie zależna od poziomu glikemii w organizmie ludzkim, w szczególności u osób z cukrzycą. Urządzenie – na razie w formie prototypu – może stać się rewolucją i pozwolić na bezinwazyjne dokonywanie pomiarów – podkreślają autorzy projektu. Skala problemu jest ogromna – a statystyki nieubłagane.

Cukrzyca była bezpośrednią przyczyną zgonów u 6,7 miliona osób tylko w 2021 r – co 5 sekund na świecie umiera ktoś na skutek cukrzycy. Tylko w samych Stanach Zjednoczonych cukrzyca przynosi straty sięgające 966 bilionów dolarów i wg IDF koszty te wzrosną o 316% w ciągu najbliższych 15 lat, co pokazuje jak ważny jest to segment medycyny. Dodatkowo blisko 541 milionów osób żyje z zaburzeniami gospodarki cukrzycowej, co będzie skutkować kolejnym zachorowaniem na cukrzycą typu 2, a można byłoby to powstrzymać, gdyby istniało narzędzie do wydajnego testu przesiewowego w sposób całkowicie bezbolesny i bezinwazyjny – podkreśla dr hab. inż. Artur Rydosz.